Pushkar jest najświętszym miastem Radżastanu, słynącym z malowniczego (świętego) jeziorka i pięknej zabudowy wokół niego. Tutaj znajduje sie też jedyna w Indiach świątynia poświęcona Brahmie. W Pushkarze obowiązuje pewnego rodzaju prohibicja, nie można tu spożywać alkoholu, zażywać narkotyków, ani jeść mięsa, ale cichcem w autobusie codzienne lekarstwo w postaci rumu zażyć trzeba było:)Jeść nie musiałam, a narkotyków póki co nie używam:)
Raz w roku, w okolicy października i listopada organizowane są w Pushkarze największe w Indiach i na świecie targi wielbłądów, niestety nam nie trafiła się taka gratka. Za to pospacerowałam nad świętym jeziorkiem i z daleka podziwiałam pielgrzymów zażywających oczyszczających kapieli. Najświętsza dla Hindusów światynia Boga Brahmy nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Tłumy ludzi, mało co widać, aparaty trzeba było zostawić, podobnie jak buty, pod pieczą naszego przewodnika. Panie na prawo, panowie na lewo, obowiązkowa "macanka", czyli kontrola bezpieczeństwa....no, powiedzmy eufemistycznie - zachwycona nie byłam.
Już większe zdecydowanie wrażenie zrobił na mnie Grób Sufiego Gharib Nawaz w Ajmer, gdzie zawitaliśmy w drodze do Pushkar.A dokładnie mówiąc nie tyle grób, co droga do niego. Różni pielgrzymi wszelkich wyznań, bajecznie kolorowo ubrani, jakieś procesje muzykantów, żebracy siedzący na drodze, harmider straszliwy, jakieś stragany, sprzedawcy, brak toalet....Jakoś przeżyłam to pandemonium, dotrwałam do ustronnego miejsca, ale jeszcze dziś patrząc na zdjęcia z tego miejsca skóra mi na karku cierpnie!