Jak widać wróciliśmy cali i zdrowi, nikt nas nie porwał, nie okradł, na drogach nie pourywalismy kół od samochodu.
Wjeżdżając na teren Rumunii należy zakupić winietę. Jest to winieta w formie elektronicznej, którą można kupić na stacjach benzynowych. Podaje się nr rejestracyjny pojazdu i ilośc dni, na jaką chcemy kupić winietę. 7-dniowa kosztuje chyba coś koło 15zł, jeżeli dobrze pamiętam.
Jeżeli chodzi o drogi to są w trochę gorszym stanie jak u nas (ale do przeżycia). Problem mieliśmy jadąc w Bukowinie od przełęczy Prislop. Droga, która oznaczona była na naszej mapie kolorem czerwonym, wyglądała tragicznie: dziura na dziurze, nie dało się ich w żaden sposób ominąć, bo natychmiast wpadało się w kolejną.
Bardzo dobrze jeździło mi się samochodem w Rumunii. Kierowcy jeżdżą dużo lepiej jak u nas. Jeżdżą szybko, ale zdecydowanie. Jedyny minus to czasami niezbyt dobre oznakowanie dróg. I trzeba uważać również w mniejszych miejscowościach, bo nadal jeździ tam mnóstwo furmanek.
Romów nie widzieliśmy prawie w ogóle. Jedynie przejeżdżając przez mniejsze miejscowości, spotkać można było romskie kobiety w kolorowych spódnicach, ciągnące zasobą dzieci za rękę. No i raz widzielismy całą grupę przy drodze, jak otrzepywali z przydrożnej jabłoni jabłka i pakowali w pośpiechu do worków:)