Celem głównym tego dnia była eksploracja półwyspu Sorve. Jego (i zarazem całej wyspy) najbardziej wysuniętym na południe punktem jest Saare. Znajduje się tam latarnia morska i restauracja, poza tym kilka starych łajb i trochę rybackiego sprzętu. Wszędzie wśród piasku i kamieni kwitło mnóstwo dzikich kwiatów. Następnym miejscem pobytu były kamieniste plaże Ohessaare, na których usypane stały setki kamiennych kopczyków o różnej wielkości i stopniu rozbudowania. Tam było naprawdę pięknie i prawie całkiem bezludnie. To zresztą jest charakterystyczne dla całego estońskiego wybrzeża, gdzie często w zasięgu wzroku nie ma nikogo poza tobą. Po powrocie do Kuressaare zwiedziłem tamtejszy zamek. Jest idealnie zachowany, choć na mój gust za mało ,,mroczny”.