Wszystko było. Jednego co brakowało to slonka, które trzeba było łapać pomiędzy chmurami lub czekać gdy woda w chmurach sie skończy i przestanie padać. Gdy padało rozpalaliśmy ogień w kominku, na stole stawialismy naleweczkę z wiśni i robiło się przyjemniej.
Teraz pozostało mi czekać do następnego urlopu. Ja mam to szczęście i z niecierpliwością czekam do piątku, Jadę szukać slonka. Trzymajcie kciuki za udaną podróż :)