Dzisiaj miałam okazje zwiedzić San Sebastian z siodełka VanVana pewnego Hiszpana (Julio), który jest pozytywnie zakręconym motocyklistą z Suzuki VanVan Moto Club.
Dwójka wariatów („loca, loca, loca…” – niczym śpiewa Shakira) jeżdżąca w deszczu i zwiedzająca miasto… to musiał być zapewne widok niecodzienny, ale skomentuje to tak… były to chwile bezcenne, a za resztę zapłacę.. (wiecie, czym ;) )
p.s.
Mój Shōgun w tym czasie przechodził przegląd w serwisie, którego raczej nie będę miło wspominać (albo raczej rachunku) w porównaniu do tego z Francji… ;/
News dzięki Samsung.