Wjeżdzając do Montpellier, od razu odczuwa się, że jesteśmy w dużym mieście. GPS prowadzi nas na parking w pobliżu historycznego centrum. Gdy oczom naszym ukazuje się olbrzymi aqwedukt, wiemy, że nie mogliśmy trafić lepiej.
Wspinamy się po schodach. Wychodzimy na Place Royale de Peyrou wprost na Chateau d'Eau, wieżę ciśnień, która wyglądem bardziej przypomina pałacową altanę z kolumnadą, niż budowlę hydrologiczną. Okazuje się, że może być i ładne i użyteczne. Dalej przed nami Arc de Triomphe. Naszym celem jest Place De La Comedie, serce miasta. Po drodze podziwiamy bogate kamienice i okazałe pałace. W historycznym centrum ruch kołowy jest albo całkowicie zamknięty, albo poważnie ograniczony. Nie dotyczy to tramwajów, które na placu mają swoje przystanki dużo bardziej okazałe niż niejeden polski dworzec kolejowy. Komunikacja publiczna w Montpellier uważana jest za najlepszą we Francji.
Na ulicach dominuje młodzież. Ok. 1/4 wszystkich mieszkańców stanowią studenci. Co krok jakieś występy, sztuczki cyrkowe lub w najgorszym razie pokazy mimów.
Spacerując wąskimi uliczkami docieramy do Katedry St-Pierre z nieproporcjonalnie dużą kruchtą. Z budynkiem katedry styka się siedziba Wydziału Medycznego miejscowego uniwersytetu. Korzenie Wydziału sięgają początków XII wieku, kiedy to w Montpeliier powstała pierwsza szkoła medyczna w Europie. Dzisiaj nadal Wydział ten cieszy się dużą renomą we Francji. Wchodząc do budynku trafiamy na zakończenie bankietu. To przypomina nam, że najwyższy czas już coś zjeść. Wyjeżdżając z miasta uderza nas nowoczesna architektura. To nie tylko stare miasto.
Przed nami ostatni etap podróży dzisiejszego dnia - Arles. Wjeżdzamy do Prowansji, prawdziwej francuskiej prowincji.
CDN: Prowansja