Podróż NOWA ZELANDIA. DWIE WYSPY NA PERYFERIACH ZIEMI. CZĘŚĆ DRUGA WYSPA POŁUDNIOWA - DOUBTFUL SOUND i MILFORD ROAD AND SOUND



Naszą 3 - dniową przygodę z fiordami poprzedzamy noclegiem w małej miejscowości Te Anau. Wyczekując na spotkanie z dzikim Doubtful Sound odgrzebuję w pamięci cytat: „Nocami leżeliśmy w łodzi, spoglądając w górę na niebo. Bokami kładły się cienie otaczających nas gór, środek rozjaśniały gwiazdy. Było tak ciemno, tak cicho, że nieomal wyczuwało się obroty kuli ziemskiej.” To słowa modela Jonatana Te Tai, który uczestniczył w sesji zdjęciowej do katalogu nowozelandzkiej firmy Icebreaker, przeprowadzonej w sceneriach Parku Narodowym Fiordland.

W relacjach publikowanych w internecie, których nawiasem mówiąc znalazłam niewiele, mało kto wspominał o tym pięknym miejscu (Doubtful Sound) ukrytym w najdalszym zakątku Nowej Zelandii. Nie znalazłam przewodnika, który poświęciłby choćby stronę, większość opisuje Doubtful raptem kilkoma zdaniami. Warto zboczyć z utartych szlaków turystycznych, warto samodzielnie odkrywać te wyspy. 

Bierzemy najtańszą kajutę pod pokładem i płyniemy na 2-dniowy rejs do ukrytego skarbu. Na statek wsiadamy w Manapouri i przeprawiamy się przez Jezioro Rozżalonego Serca (Lake Manapouri). Po około 50 minutach zbliżamy się do przystani w West Arm, do której przytulona jest infrastruktura podziemnej elektrowni Manapouri Power Station. Po opuszczeniu pokładu statku tour operator zaprasza nas do autobusu, którym kontynuujemy podróż wzdłuż przełęczy Wimot Pass (ok. 20km). Drogę umilają widoki na fiordy, gęste lasy bukowe i omszone ogrody, 365-metrowy wodospad Cleve Garth Falls (zaliczany do 30 najwyższych na świecie). Mijamy piechurów z dużymi plecakami kierujących się na Dusky Track - najtrudniejszy, najbardziej wymagający i odizolowany od cywilizacji szlak, zlokalizowany w samym sercu Fiordlandu. Docieramy do bram Doubtful Sound - Deep Cove, gdzie czeka już na nas docelowy statek. Krótkie spotkanie organizacyjne z kapitanem i ruszamy w głąb fiordu zamieszkiwanego przez delfiny butlonose, foki i pingwiny. 3-ramienny fiord ma długość ok. 40 km i zawdzięcza swoją pierwszą nazwę („Przesmyk Wątpliwości”) wielkiemu odkrywcy J. Cook, który w 1773 r. przepływał Morzem Tasmana obok wejścia do fiordu. Bojąc się, że utraci w tym wąskim akwenie wiatr w żaglach, co uniemożliwi mu powrót na otwarte morze, popłynął dalej wzdłuż linii brzegowej. Dopiero 20 lat później pełnej eksploracji dokonał Włoch A. Malaspina.

Wielką frajdą była możliwość popływania kajakami, motorówką a prawdziwi morsowie mogli się zanurzyć w wodach fiordu, które osiągają głębokość 420 m i nie przekraczają temperatury 10 stopni. Trzeba mieć nie lada szczęście by w rejonie gdzie rejestruje się rocznie 6.000 mm wody opadowej, trafić na pogodny dzień. Nam się nie udało. Chłód był przenikliwy, padało blisko 20 godzin z małymi przerwami, ciężkie chmury skutecznie ograniczały widoczność. W Doubtful Sound można usłyszeć dźwięk ciszy.

Powrót do Manapouri odbywa się tą samą drogą. Im bardziej oddalamy się od soczysto zielonych ścian lasów deszczowych, ogromnych wodospadów i ciemnych wód fiordów tym bardziej się wypogadza i ciężkie chmury ustępują miejsca słońcu. Odbieramy samochód z parkingu i udajemy się drogą, która uznawana jest za jedną z najpiękniejszych na świecie (Milford Road) w kierunku fiordu Milford. W Te Anau zatankujcie do pełna, po drodze nie znajdziecie stacji benzynowej, trzeba dojechać i wrócić na tym co będzie w baku. Milford Road nie powaliło mnie na kolana, po drodze zatrzymywałyśmy się przy licznych punktach widokowych opisanych w przewodnikach. Refleksje mamy podobne, wiele miejsc jest po prostu przereklamowanych w literaturze podróżniczej. Mijałyśmy znaną nam już THE DIVIDE – najniższą przełęcz przez Alpy, miejsce gdzie kończył się nasz 3 - dniowy great walk Routeburn, wiatę pod którą przemoczone i zziębnięte po całym dniu marszu w deszczu dzwoniłyśmy zębami oczekując na transport do Queenstown.

Roje kąsających muszek nie pozwalają zbyt długo spacerować po Fiordlandzie. Prawdziwy koszmar, odstraszające płyny niewiele pomogły.

Wczesnym porankiem dnia następnego udajemy się do przystani na zarezerwowany rejs po Milford Sound. Uderza nas kontrast. Milford jest niesamowicie zatłoczony w porównaniu z dzikim, trudno dostępnym i wypełnionym jedynie dźwiękami otaczającej natury Doubtful Sound. Na parkingach kilkadziesiąt samochodów osobowych i nie mniej autobusów. W pawilonie armatora tłumy turystów.

Milford wydaje się być kilka razy krótszy, pogoda tym razem dopisała i mogłyśmy podziwiać liczne wodospady i górujący Mitre Peak (1692 m), który wyrasta niemal z wody.

Byłyśmy w samym sercu dziewiczego Fiordlandu, który w ogromnej części nie został tknięty przez cywilizację. Niech tak zostanie.

  • DOUBTFUL SOUND
  • DOUBTFUL SOUND
  • DOUBTFUL SOUND
  • DOUBTFUL SOUND
  • DOUBTFUL SOUND
  • DOUBTFUL SOUND
  • DOUBTFUL SOUND
  • MILFORD SOUND
  • MILFORD SOUND
  • MILFORD SOUND
  • MILFORD SOUND
  • MILFORD SOUND
  • MILFORD SOUND