Wracając ze Szczytna do Grodna zdecydowaliśmy się na znacznie mniej uczęszczaną drogę, prowadzącą przez liczne wsie i miasteczka. W jednej z nich, Andruszowcach, natknęliśmy się na zapewne jeden z bardzo wielu dworków ziemskich. A właściwie nie tyle dworek, co pozostałość po nim. W tej chwili okazale wyglądają jedynie krzewy czeremchy i czarnego bzu porastające dawne obejście budynku. Nie wiem, kto był właścicielem tego pochodzącego z XIX/XXw. obiektu. Wiadomo za to, że za naście lat niewiele po nim pozostanie, o ile nie trafi w prywatne ręce. W tym aspekcie Białoruś i Polska są bardzo do siebie podobne. Z budżetu centralnego finansowane są renowacje co znaczniejszych obiektów, te małe i zapomniane natomiast dogorywają, o ile ktoś majętny nie zdecyduje się zafundować sobie dawnej szlacheckiej posiadłości.
  • zabudowania
  • ruina
  • zdewastowane wnętrze
  • niewiele zostało...
  • ruina