Od dnia, w którym wyruszyłem do Birmy minął dokładnie rok. Udało mi się wybrać i usystematyzować zdjęcia, które oddają klimat Birmy widzianej moimi oczami. Z niemałym trudem udało mi się opisać tą podróż, towarzyszące jej przeżycia i przemyślenia.
Myślami ciągle wracam do tej mojej pierwszej dalekiej podróży, nastawionej na poznanie, a nie na komfort wypoczynku. Te powroty wymazują coraz bardziej rozczarowania i uwypuklają zachwyty.
Każde ze zdjęć, którym postanowiłem się podzielić kryje w sobie jakąś historię, przeżycie, bądź uczucie. Podnosi mi i tak nie niskie ciśnienie i przyspiesza bicie serca. Taka jest właśnie moja Birma. Jeżeli kiedyś zdecydujecie się do niej dotrzeć, być może Wasza też taka będzie.
Zdaję sobie sprawę z naużywania w opisie tej podróży słów takich jak magiczny, wyjątkowy, szczególny, przepyszny, niezapomniany. Proszę o wyrozumiałość. Dla kogoś te przymiotniki mogą odnosić się do ostatniego meczu FC Barcelona (nawet przepyszny), dla kogoś innego do ostatniego seksu z ukochaną (nawet magiczny), a dla jeszcze kogoś innego do kontraktu, który właśnie zawarł ze swoim klientem. Ja odnoszę je do Birmy.
W mojej głowie zrodziło się po powrocie wiele złotych, srebrnych, a czasami i papierowych myśli związanych z Birmą. Dzielę się nimi w tym miejscu.