Mrożona kawa w palącym slońcu w Chanii, relaks.Powrót do Damnoni OK. 18….wciąż jeszcze sporo czasu do zachodu słońca.Zamiast, jak każdy normalny człowiek zasiąśc na tarasie z drinkiem,udaję się na spacer asfaltową droga za hotelem, gdzie rzekomo kryje się wykuty w skale hotel Calipso.Pnę się pod górę, a słońce świeci mi w oczy, pali niemiłosiernie ( pewnie od asfaltu) choc jest już po 18; zaczynam żałowac pomysłu – jak ja potem wrócę tą drogą skoro już opadam z sił?W końcu wyłania się Kalipso – i rzeczywiscie jest na co popatrzec, schowany wśród skał,bez plaży, za to z wykutymi zejsciami do morza.Full wypas, można powiedziec…schodzę na dół i…czy ja dobrze widzę?Schody na skale?Nie mogę w to uwierzyc – okazuje się ze jednak z hotelu można wrócic inną drogą – pnąc się po wykutych w skale schodach na sam szczyt,ze spektakularnym widokiem na hotel,góry i morze oczywiście.Stoję oczarowana – wracam do Damnoni wąską scieżką przylepioną do skały,nic tylko ja,morze i niebo….Przeżycie niemal mistyczne;dokładnie tego było mi trzeba żeby wyrzucic z siebie magazynowany przez miesiące stres.Przepiękne miejsce,spoglądam na morze i patrze w strone Afryki,jakbym chciala dostrzec jej brzegi.
Podróż tam,gdzie ludzie są bardziej szczęśliwi - Kreta 2009 - Calipso Village
2009-09-18