W grudniu 2010 roku razem z kumplem planowalismy wyjazd do Chile. Pech chcial, ze ceny przelotow nie schodzily ponizej 1000 euro wiec pomysl wyjazdu do Patagonii oddalal sie niemilosiernie. Decyzja radykalnie ulegla zmianie w sierpniu, kiedy znajomy przypadkiem znalazl oferty lini Egypt Air do Malezji. Cena 440 euro przewrocila nasz plan do gory nogami i osniezone szczyty Andow w Chile zostaly zamienione na duszna Malezje. Na koniec dorzucilismy jeszcze kilka dni w Bangkoku, laczac caly wypad tania oferta przelotu na trasie Kuala Lumpur-Bangkok liniami Royal Jordanian Airlines. Mialo byc spokojnie i bez szalenstw, relaks, luz i oderwanie sie od zimnej i zablokowanej sniegiem Europy. Mielismy tylko 11 dni. Koncowka grudnia jest takim okresem kiedy mozna spedzic go w swiatecznym gronie rodzinnym, albo wziac kilka dni wiecej wolnego miedzy swietami a Nowym Rokiem i zaszyc sie gdzies na koncu swiata. To sa te dni,ktore pozwalaja wyjechac i podladowac swoje baterie, zapominajac o calej swiatecznej gonitwie. W ubieglym roku, krotko po wigilli wylecialem na Hawaje, natomiast tegoroczna gwiazdke spedzilem na pokladzie beznadziejnych lini EgyptAir oraz koczujac na lotnisku w Kairze. Wniosek: chciales chlopie swiat w tropikach, wiec tulaj sie po lotniskach i hotelach.
Do Kuala Lumpur przylecielismy wczesnym popoludniem 24 grudnia. Miasto powitalo nas 35stopniowym upalem i prawie 80 procentowa wilgotnoscia.Nie jest zle. Zawsze uwazalem, ze lepiej sie pocic i wycierac ,niz marznac i nosic welniane swetry. W Kuala Lumpur mielismy zostac przez najblizsze kilka dni. Przyznam sie, obawialem sie tego miasta, sam nie wiedzac, czego sie po nim spodziewac. Ze wszystkich stron slyszalem opowiesci znajomkow, ktorzy z uporem maniaka powtarzali: "Byles w Hong Kongu i Singapurze daruj sobie Kuala Lumpur bo umrzesz z nudow". Masz babo placek.
Kuala Lumpur okazalo sie mila niespodzianka. Zazwyczaj tak juz jest, kiedy czlowiek oczekuje nie wiadomo jakich wrazen, przychodzi lekkie rozczarowanie, a kiedy zakladasz, ze plan wyjazdu moze byc klapa, okazuje sie byc calkiem przyjemnie. Nie zmienia to jednak faktu, ze Kuala Lumpur nie ma za duzo do zaoferowania. Miasto jednak w jakis sposob potrafi zauroczyc, czy to przez nieskrepowany luz widoczny golym okiem wsrod mieszkancow, czy chocby fantastyczna tropikalna roslinnoscia. Bujna i gesta, dzika a jednoczesnie dostepna flora, oplatajaca miejskie ulice, i drogi szybkiego ruchu, ktore perfekcyjnie wkomponowane wsrod zarosla wygladaja jak calkowicie podporzadkowane dzikiej sile natury. Miasto jest oaza spokoju, podobnie jak w Hong Kongu tak i tutaj, widac i slychac papugi przelatujace miedzy drapaczami chmur, a tych w KL nigdy nie brakowalo. Na mapie miasta sciskanej w dloni kazdego turysty palme pierwszenstwa od lat dzierza giganty minionego wieku, wieze Petronas Towers. Wygladem przypominajace naboje karabinu maszynowego blizniaki, strzelaja w gore na wysokosc 452 metrow i nie ma co sie oszukiwac, wielu z nas nigdy by o nich nie uslyszalo, gdyby pewnego dnia Hollywood nie pojawilo sie w malezyjskiej stolicy. W nakreconych 12 lat temu w Kuala Lumpur "Osaczonych" szorstki Szkot Sean Connery figluje, romansuje i ostro kombinuje majac u boku boska walijke Kaske Zete-Jones oraz sylwestrowe wydanie Petronas Towers robiace za tlo wydarzen. Byc moze nie bylo to kino wysokich lotow, ale zastrzyk popularnosci i reklamy zrobil swoje, a spokojne Kuala Lumpur z dnia na dzien zyskalo wieksza popularnosc niz mogloby sobie wymarzyc.
Pomijajac wspolczesna architekture miasta, Kuala Lumpur okazuje sie byc niesamowitym tyglem kulturowym, a zwykle walesanie sie uliczkami starszej czesci, za kazdym krokiem odslania nowe oblicze miasta. Ow mix kulturowy Kuala Lumpur dodaje klimatu i atrakcji. Mamy tutaj dzielnice indyjska, w ktorej rzadzi jadlo, a zapach curry unosi sie w powietrzu od wczesnych godzin porannych. Drzwi obok zamieszkuja chinczycy, znawcy rynku i sprzedazy. Handluja najnowszymi modelami zegarkow Rolexa, i cala kolekcja mody z wloskich i paryskich wybiegow "made in Italy". I choc wdzianka tak naprawde nigdy nawet kolo orginalow nie lezaly, maja sie calkiem dobrze i sprzedaja lepiej niz letnie kolekcje Prady w Rzymie. Swiat podrobek to cala Azja w pigulce, kupisz wszystko i wszedzie. Co dla jednych jest rarytasem, dla drugich to przeklenstwo, ale decyzje podejmujesz sam. Unikajac wzroku sprzedajacych latwiej skupic uwage na usmiechach propagatorow zdrowej i taniej strawy. Garkuchnia podobnie jak w Chinach i Tajlandii( o czym bedzie potem) rzadzi ulicami Kuala Lumpur. Od wyboru do koloru, zupy, kurczaki i kaczki, grilowane osmiornice, ryz i kluski, dania lagodne i pikantne, ktore w rzeczywistosci okazuja sie ogniem w gardle, maja swoich ulubiencow na kazdym kroku. Jedza miejscowi,jedza turysci jedza wszyscy.