Los Angeles jest bardzo dziwnym miastem. Albo je lubimy, albo nie. Wlasciwie nie mozna pozostac obojetnym. Wiekszosc osob ktore znam, nie przepada za LA, ciagle narzekajac, ze jest rozlazle, nijakie i nudne. Wszedzie trzeba jezdzic samochodem, wszedzie jest daleko i bez charakteru. Dla mnie Los Angeles to forma rozrywki, sposob na udna zabawe. Bylem tam kilka razy i nigdy sie nie nudzilem.Zawsze udalo mi sie poznac fajnych ludzi, nawiazac nowe znajomosci i przyjaznie. Los Angeles, oprocz wspomnianych wczesniej plaz nie ma za wiele od zaoferowania. To glownie Hollywood, a czegokolwiek by nie napisac zawsze wraca sie do filmu.
Dla kazdego wielbiciela kina zaraz za wzgorzem ze slynnym napisem "Hollywood" stowrzono Park rozrywki Universal Studios, znajdujacy sie przy autentycznych studiach filmowych wytworni Universal Pictures.
Istniejace od 1912 roku studio filmowe podpisalo sie pod ponad 3500 filmow w tym pod najwiekszymi gigantami hollywodzkiej X muzy, jak "Szczeki", "Helloween", "E.T", "Ben Hur" , "Zadlo" czy "Trzesienie ziemi". I choc szalenstwo gorskch kolejek, wynurzajace sie z wody dinozaury czy najnowszy King Kong w wersji 360- 3D przyciaga mlodszych, to na starszych wciaz najwieksze wrazenie robia plany filmowe i dekoracje stworzone do obrazow ze stajni Hitchocka, Spielberga, Coppoli czy Scorsese.