Podróż Fuerteventura. Kawałek Sahary na oceanie - Aloes dobry na wszystko



Następnym naszym przystankiem podczas podróży wokół Fuerteventury jest miejsce, gdzie produkowany jest najpopularniejszy produkt wyspy - aloes. Niezwykłą moc aloesu wykorzystywano już w czasach antycznych. Kleopatra i Nefretete nawilżały skórę balsamami z te rośliny. Aloes produkuje się tutaj z endemicznego gatunku tej rośliny, który rośnie tylko na Fuerteventurze i Wyspach Zielonego Przylądka. Wchodzimy do białego, niepozornie wyglądającego budynku, we wnętrzu którego jedna z pracownic wykonuje dla zgromadzonych turystów krótką prezentację. Kobieta rozcina liść aloesu i udowadnia, że w jego wnętrzu znajduje się kleista substancja o wspaniałych, nawilżających właściwościach. Aby przekonać się o tym na własnej skórze (dosłownie) każdy we własne ręce otrzymuje mały wycinek z wnętrza liścia. Substancja jest śliska i kleista, ale posmarowane w ten sposób dłonie momentalnie sprawiają wrażenie nawilżonych bardziej niż po zwykłym kremie (wiem, wiem, brzmi jak reklama ;). Na miejscu prowadzona jest oczywiście sprzedaż produktów z aloesu o rozmaitych właściwościach: na odchudzanie, poparzenia, wygładzanie skóry. Z uwagi na doznane pierwszego dnia pobytu drobne poparzenia słoneczne (patrz „Boso (ale nie goło) przez plażę”) decydujemy się nabyć dwie butelki tego magicznego, nawilżającego balsamu w nadziei, że ów specyfik wpłynie pozytywnie na nasze dolegliwości skórne. Zapach aloesu jest dość specyficzny i nie spotyka się absolutnie z moim uznaniem, ale przyznać trzeba, że zakupiony balsam chyba trochę pomógł. Wmawiamy sobie, że nie jest to jedynie efekt placebo.