Dla zachowania równowagi ostatniego dnia pobytu jedziemy z kolei na północ wyspy - w kierunku plaży Cala Morell będącej częścią dzielnicy mieszkalnej o tej samej nazwie. Standardowo przybywamy do Ciutadelli, a następnie przesiadamy się w autobus linii 64. Po drodze staramy się odgadnąć, dlaczego w przeciwieństwie do innych autobusów ten akurat kursuje tylko 3 razy dziennie. Odpowiedź pojawia się chwilę po przybyciu na miejsce, gdy przekonujemy się o mało turystycznym charakterze Cala Morell, o czym świadczy brak hoteli i sklepów z pamiątkami. Jedyną atrakcją wydaje się plaża otoczona platformami dla amatorów kąpieli i łowienia ryb oraz wysokimi klifami zapełnionymi białymi willami. Charakterystycznym elementem krajobrazu jest skała zwana z racji charakterystycznego kształtu "Słoniem", która wygląda jakby broniła wstępu do zatoki. Okolica prezentuje się okazale, ale sama plaża sprawia wrażenie mniej piaszczystej i czystej od chociażby wczorajszej Cala en Bosch. Rezygnujemy z kąpieli, a ponieważ do autobusu powrotnego mamy do zagospodarowania 4 godziny to zgodnie już z tradycją postanawiamy odnaleźć szlak dla pieszych. Spacerujemy ulicami miejscowości mijając kolejne wille i apartamenty do wynajęcia, ale poszukiwania szlaku są mało owocne. Nagle jednak przy jednej z ulic dostrzegamy różowy drogowskaz. Wszystkie większe atrakcje turystyczne na Minorce są oznaczone właśnie takimi dobrze widocznymi znakami.
Za pośrednictwem takiego właśnie znaku docieramy do jednej z najważniejszych pozostałości archeologicznych po kulturze talayotyckiej na wyspie. Jest to liczący sobie ok. 4 tys. lat zespół jaskiń wykutych w skale przez ówczesnych osadników, który służył im przede wszystkim jako miejsce zamieszkania, ale prawdopodobnie część konstrukcji stanowiła miejsce pochówku zmarłych (stąd często całe miejsce nazywane jest nekropolią). Groty zawierają wewnętrzne filary, okrągłe otwory przypominające okna, zewnętrzne patia, a jedna z większych jaskiń pełniąca rolę grobowca posiada płaskorzeźbę nawiązującą do klasycznych motywów architektonicznych. Jaskinie sprawiają wrażenie jakby jeszcze do niedawna były zamieszkałe. Miejsce wygląda naturalnie, nikt na szczęście nie wpadł na pomysł, aby je skomercjalizować w jakikolwiek sposób. Niedaleko wejścia stoi tylko jedna tabliczka z krótkim wyjaśnieniem pochodzenia opisanych jaskiń.
Do autobusu powrotnego zostaje nam jeszcze trochę czasu, więc wracamy w okolicę plaży i wchodzimy na szczyt jednego z klifów stąpając uważnie po różnokolorowych skałkach i kamieniach, następnie usadawiamy się w cieniu jednej ze skał i urządzamy sobie krótki odpoczynek przed powrotem do Ciutadelli.