Po kilkunastominutowej przejażdzce docieramy do znacznie większej miejscowości Estremoz. Okolica słynie z kamieniołomów marmurowych, stąd do Estremoz przyległa łatka “marmurowego miasta”. Portugalia jest drugim po Italii (słynne marmury z Carrary) eksporterem marmuru w świecie. 85 % krajowej produkcji pochodzi właśnie z okolicy Estremoz. Miasto korzysta ze swego położenia. Nie dziwi więc, że większość elewacji miejskich budynków wykonanych jest z tego surowca. Jednocześnie sprawia to, że charakterystyczne elewacje z azulejos są tutaj jakby mniej eksponowane.
Miasto składa się z wyraźnie odróżniających się dwóch części. Starsza, górna była niegdyś siedzibą króla Dionizego I, który właśnie z Estremoz zarządzał krajem. Pozostałością królewskiego zamku jest majestatycznie prężący się ku górze stołp Torre das tres Coroas. Panorama okolic widziana z jego szczytu przynosi tradycyjne alentejańskie widoki na plantacje oliwek. Mnie wzrok ucieka ku pobliskiej dzielnicy romskiej, która mimo wszechobecnej biedy, po ulicach się tu tułającej, może się podobać. Okrężną drogą wracamy ku dolnej części miasta. Dziadkowie w beretkach spędzają niedzielne przedpołudnie na grze w boule, bądź na tradycyjnym plotkowaniu. Mnie przypadła do gustu cała masa starych Peugeotów i Renaultów z gracją sunących ulicami marmurowego miasta.