W trakcie translatorium hiszpańskiego, na które uczęszczam na Uniwersytecie Complutense zastanawialiśmy się któregoś razu, jak przetłumaczyć na język hiszpański wyrażenie "szczęśliwe wyspy". Ktoś z Hiszpanów zaproponował - "parque de buen retiro". Wszyscy wybuchnęli śmiechem, bo przecież ten park istnieje naprawdę i i znajduje się w samym centrum Madrytu. Pół godziny metrem z dowolnego punktu miasta i wysiadasz w samym środku Parku Dobrego Odpoczynku, w środku madryckich szczęśliwych wysp.
Prosto z miejskiego gwaru, z kurzu, pośpiechu i zmęczenia przechodzisz w ciszę, spokój i ład. Wokół kolorowe jesienne drzewa, równo wytyczone deptaki, przytulne zagajniki, sadzawki i uśmiechnięci ludzie. Tutaj naprawdę trudno być przygnębionym. Każdy znajdzie dla siebie ukojenie po trudach i smutkach codziennego życia: starsi państwo spacerują pod rękę, młodzi ludzie grają na gitarach i migdalą się na trawnikach, dzieci puszczają mydlane bańki, chłopaki grają w hokeja na środku szerokiego chodnika, grupka ludzi ćwiczy tai chi, turyści fotografują się przy pomnikach i pływają wynajętymi łódeczkami. Przy jeziorze zaś artyści uliczni popisują się swoimi sztukami. Zaklinacz psów po raz kolejny zaczarowuje Łajkę, w teatrzyku lalkowym na naszych oczach ożywają drewniane lalki, brazylijski magik sprawia że karty, monety, piłki i cytryny znikają i pojawiają się na nowo, trzy wróżki przepowiadają przechodniom trzy różne losy. I wszystkie trzy wróżby są pomyślne.
Mimo tego całego klasycystycznego czaru, atmosfera tego parku nie przypomina Łazienek. W warszawskim parku czujemy się, jakbyśmy przenieśli się w czasy Stanisława Augusta, odruchowo prostujemy plecy, zakładamy z tyłu ręce i unosimy dostojnie podbródek. W Retiro młodzi ludzie o kolorowych włosach ćwiczą żonglowanie, współcześni hipisi palą skręty w różanym ogrodzie a młode mamy jeżdżą na wrotkach pchając przed sobą rozchybotane wózeczki.
I dopiero pod wieczór nad skwerkami, jeziorkami i deptakami zawisa lekka mgła, wszytko spowija atmosfera melancholii a Kryształowy Pałac przez chwilę zdaję się wisieć w powietrzu.