2010-10-11

Wstajemy o normalnej godzinie i zbieramy się na wycieczkę do Pretorii. Jesteśmy w Afryce, co prawda jest zima, w końcu to druga półkula, ale ranek jest bardzo rześki, aby nie powiedzieć zimny. W końcu Dżoburg leży na wysokości od 1500-1700 mnpm, czyli jak na nasze standardy całkiem spora góra. Powietrze jest chłodne i bardzo suche. Po nizinnym trybie życia i sporej wilgotności, trzeba się do tego przyzwyczaić.

Jedziemy piękną autostradą w kierunku stolicy. Mam wrażenie, że uwzględniając ilość pasów, to na tym siedemdziesięciokilometrowym odcinku jest więcej autostrady niż w całej Polsce… Cóż, w tym zakresie nie mamy wielkich osiągnięć. Mijamy przy drodze biura wszystkich wielkich firm światowych. Siedziby mają tutaj wszyscy liczący się na świecie. Jednak mimo zacofania całego kontynentu, rynek jest wielki i nie można tutaj nie być. Podobnie jest to rodzaj wyzwania biznesowego, utrzymać się i rozwijać w RPA.

 Po drodze wstępujemy do monumentu – granitowego pomnika Voortrekker Monument który tak naprawdę jest manifestem tryumfu białych nad czarnymi. Zaskakujące, że ocalał i nie został zrównany z ziemią. Pierwotnie nie zamierzałem poświęcać mu w tej relacji za dużo miejsca, ale podczas przeglądania zdjęć stwierdziłem że jednak warto. Pomnik – monument jest rzeczywiście wielki, a dodatkowo jego usytuowanie na wzgórzu, powoduje że jest widoczny z dużej odległości. Prosta granitowa położona jest w środku ogrodu, a całość otoczona płotem o segmentach w kształcie wozów i wagonów. Wewnątrz wielka otwarta przestrzeń o kilku poziomach. Na ścianach płaskorzeźby przedstawiające różne sceny z wojen burskich. Część bardzo brutalna, a ich wymowa nie jest zbyt poprawna politycznie. W podziemiach, które widać przez okrągły otwór w podłodze pierwszego piętra zlokalizowane jest muzeum osadnictwa. To chyba najsłabsza część tej budowli. Warto wyjść na górę, skąd przy ładnej pogodzie rozpościera się piękny widok na Pretorię. Nam niestety się nie udało. Zamglenie okryło wieżowce miasta. Trudno. Podobno jest to cechą zimy, czyli pory suchej. Pierwsze deszcze rozwieją tę szarą zasłonę i powietrze stanie się przejrzyste, a szaro-bure zbocza pagórków zazielenią się od traw. Niestety nie będzie nam to dane. Jak ktoś chce poczytać więcej o tym miejscu, dość zaskakującym w krajobrazie obecnej RPA, polecam wikipedię.

Kilka zdjęć, spacer w pięknym ogrodzie i jedziemy do centrum miasta. Wrażenia niestety bardzo podobne do Dżoburga. Wysiadamy na centralnym placu, w Pretorii jest coś takiego, na którym stoi pomnik pierwszego prezydenta RPA Paula Krugra, znanego jako Oom Paul, czyli Wujek Paul. Pomnik jest otoczony sylwetkami jego kompanów, a wokół niego toczą się mniejsze bądź większe imprezy. Na trawie leżą czarni ucinając sobie drzemkę. Jest kilka budek z owocami, gdzie kupujemy pyszne gruszki i…. tyle. Tu nie ma czego oglądać. Po 20 minutach, bez wielkiego żalu pakujemy się do autokaru i żegnamy Pretorię kierując się w stronę świątyni hazardu – Sun City. 

  • Pretoria
  • Voortrekker Monument
  • płaskorzeźba
  • perspektywa
  • Voortrekker Monument
  • kompan
  • odpoczynek
  • wnętrze z górnego balkonu
  • sklepienie
  • widok z góry