Wiem, że mam mało czasu ale zmęczenie wyłączyłam na około 5 godzin bo tyle zostaje mi do zachodu słońca i pociągu powrotnego do Miszkolc.
Pogoda w momencie odjazdu była fantastyczna po kilkudniowych deszczach miło było patrzec w słońce. Jednak w miarę zbliżania się do Budapesztu coraz więcej chmur zasłaniało niebo by w pewnym momencie na wzgórzu zamkowym spadł deszcz. Pogoda tylko chwilami była dla mnie łaskawa.
Prawdę mówiąc zwiedzałam dosłownie w biegu. Bardzo mało jeśli nie niewiele widziałam. Z tego miasta nie da się wykroic jakiejś części i ustawic w kilkugodzinnym harmonogramie zwiedzania. Niby o tym wiedziałam ale żal mi było odjeżdżac bez pożegnania; ,, powrócę, obiecuję".....