M: Czar Budapesztu polega na tym, że idealnie łączy elegancję z nonszalancją. Niedomyty punkowiec snujący się secesyjnymi ulicami - oto natura Budapesztu.
Mimo, że w trakcie pobytu w tym mieście dopadła mnie choroba, mimo że nie dotarłam do wszystkich zaplanowanych zabytków, mimo że prawie spowodowałam pożar... wyjechałam z Budapesztu z uczuciem zachwytu i niedosytu.
Oto jaki jest Budapeszt.
W: Nie mam nic do dodania.
M: I tak ta historia się końcy, moi mili. Wsiadamy w pomarańczowy autobus, który połknie niewielką sumę pieniedzy, by za osiem godzin wypluć nas na dworcu w Krakowie. Trochę smutny to koniec, ale jak mawiają pisarze literatury fantasy:
Coś się kończy, coś się zaczyna.