Układ dróg na wyspie jest prosty.Trudno zabłądzić, bo wszędzie jest blisko. Trzeba się tylko przyzwyczaić do znacznie mniejszych,niż w Polsce znaków drogowych i nielicznych, małoczytelnych drogowskazów.
Moja trasa zwiedzania wyspy była następująca: miasto Kos,Tigaki,Kefalos,Ag.Theologos, Paradise Beach, Zia, miasto Kos.
Miasto Kos było tylko tylko pkt wyjściowym.Mieszkałam niedaleko niego i poznawałam je w pozostałe dni.
Nie miałam ambicji, by dotrzeć do każdego ciekawego miejsca na wyspie.
Ze względu na wielkość wyspy, jadąc samochodem miałam wiele z nich w zasięgu wzroku.
Wyspa Kos poza miastem i osadami była uboga w roślinność.Sierpniowe słońce zamieniło trawę w wysuszone kępki.
Z drzew spotykało się drzewa oliwkowe i figowce z dojrzewającymi owocami.
Południowo zachodni koniec wyspy porastały przede wszystki niskie krzaki i kępki wysuszonej trawy.
Z czworonogów najliczniejsze były kozy i wychudłe krowy. Na coniektórych można było ogladać ich szkielet obciągniety skórą.
Widać, że na wyspie jest coraz mniej osób zainteresowanych prowadzeniem biznesu. W trakcie objazdu mijaliśmy niedokończone budynki, opuszczone lokale sklepowe.
Na ulicy, gdzie znajduje się hotel w którym mieszkałam, stoja 2 opuszczone hotele i jedna pusta tawerna.
Najbardziej spodobał mi się Agios Theologos.Dojeżdżało się tam asfaltową dróżką wzdłuż której spacerowało stadko sympatycznych kóz.
Plaża jest tam kamienista, ale woda obtoczyła kamienie i można na nich w miarę wygodnie posiedzieć.
Jest to bardzo urocze i fotogeniczne miejsce.
Do Kos wracałam przez wioskę Zia.Ze względu na jej położenie, na stokach góry Dikeos, można tam obejrzeć duży obszar wyspy.
Jak dla mnie było tam zbyt wiele sklepików. Oferowały one pamiatki, które pamiętałam z pobytu na Rodos. Pewnie co neiktóre miały napis made in China.