Po przejechaniu ponad 2000 km upalna - w naszych oczekiwaniach - Hiszpania wita nas grzmotami i chłodem.
Szybko musimy przeorganizować program zwiedzania i licząc na poprawę pogody najpierw zaliczamy Aquarium, gdzie najwięcej czasu spędzamy w tunelu podwodnym obserwując przepływające nad głowami płaszczki i rekiny.
Niestety pogoda nie tyle że się nie poprawiła, a wręcz pogorszyła się - do zimna dołączyła ulewa. Ruszamy biegiem przez ciasne i zatłoczone uliczki starówki, aż docieramy do dwóch wspaniałych kościołów - Santa Maria i San Vincente. A później przemoczeni i zmarznięci zaszywamy się w barze i zajadamy się tapas. Niestety przez kaprysy pogodowe nie udało nam się wspiąć na Monte Urgull, ani poplażować na podobno najpiękniejszej plaży regionu.
Pełni nadziei, że deszcz zostanie tutaj, wyruszamy dalej.