Na niedzielę, od początku, w planach były zamki północnego wybrzeża. Miłośnicy wspinaczki, zachęceni słońcem, trochę protestowali, ale w końcu dali się przekonać. Oczywiście trochę się pogubiliśmy i zamiast pojechać prostą i szeroką trasą wzdłuż brzegu, skręciliśmy w A4085 biegnącą tysiącem zakrętów u podnóża pasma Snowdonu. Podobno trasa bardzo malownicza - ja pociłem się starając nie skasować auta na niekończącym się murku ograniczającym drogę.
Widoki dane było mi podziwiać tylko przy okazji kilku przystanków, albo czekając na przejazdach wąskotorowej Walijskiej Kolei Wysokogórskiej - Welsh Highland Railway.
Tak na marginesie... Walijczycy mają jakąś obsesję na punkcie górskich (ale nie tylko) wąskotorówek. To niemalże "walijski produkt regionalny"! Welsh Highland Railway, Ffestiniog Railway, Llanberis Lake Railway, Bala Lake Railway... To tylko kilka spośród kilkunastu (a może nawet kilkudziesięciu?) linii, na krótszych lub dłuższych dystansach przecinających walijskie krajobrazy.
Niektóre z walijskich wąskotorówek określa się jako "heritage railway", czyli - tłumacząc prawie dosłownie - "dziedzictwo kolejowe". Jasno pokazuje to, jaką wagę się im przypisuje. Ciekawe jest też to, że część (o ile nie większość) kolejek do życia przywrócili hobbyści, zapaleńcy i miłośnicy techniki. Często bez udziału czy pomocy jakichkolwiek władz.
Inna sprawa, że wąskotorówki, czy mówiąc ogólnie - "historyczne koleje", nie tylko te w Snowdonii, ale generalnie w Wielkiej Brytanii, to zwyczajnie świetny interes! Przejażdżki na krótkich z reguły odcinkach, kosztują od kilku, do przeszło trzydziestu funtów. To całkiem sporo. I prawie zawsze wykładane boazerią wagoniki są pełne...