Zakwaterowaliśmy się w trzygwiazdkowym Aghun Otel za Hotelem Kent znajdującym się przy głównej alei na Old Town Beyazit. Nasz hotel okazał się bardzo przytulny i komfortowy, znaleźliśmy w pokoju nawet foliowe czepki pod prysznic i białe, firmowe kapcie jednorazowe. Zwróciłem uwagę też na cennik, na którym widniało jak byk, że za double room trzeba zapłacić 80 Euro, a za triple 100. Więc z naszych 80 Euro za wycieczkę, za sam hotel musielibyśmy dać ze 30-40 Euro.
Obiad w postaci szwedzkiego stołu był smaczny i obfity z profesjonalną obsługą, choć mieliśmy tutaj podobny incydent jak w autokarze. Nasi towarzysze z Moskwy nie mogli zrozumieć, że kelner wskazuje miejsca po kolei przy zarezerwowanych dla całej grupy stolikach. Jedna z rodzin, którą usadowiono przy nas, obruszona tym faktem natychmiast przeniosła się w inne miejsce. Poczuliśmy się przez chwilę jak zadżumieni, ale co tam, ważne, że smacznie i czysto.
Po krótkiej poobiedniej drzemce w wygodnych łóżkach udaliśmy się na samodzielne zwiedzanie Stambułu. Na pierwszy rzut poszedł Pałac Topkapi. Bilet za 20 tureckich lirów (ok. 40 zł) okazał się dwa razy tańszy niż u naszej pilotki, przy czym nie musieliśmy płacić za dziecko do 12 lat. Za wstęp do haremu trzeba dodatkowo zapłacić 15 LT. Teren pałacu jest obszerny i na zwiedzenie całości trzeba przeznaczyć kilka godzin.
Nam w pamięci najbardziej utkwił widok pięknego, olbrzymiego diamentu w skarbcu oraz relikwie proroka Mahometa, jak na przykład gipsowy odcisk jego stopy, co u nas wzbudzało uśmiech na ustach, ale u tłumnie wizytujących to miejsce muzułmanów podziw i zachwyt. Żartowaliśmy sobie, że u nas też podobno kiedyś podziwiano szczebel z drabiny, która przyśniła się bodajże św. Antoniemu. Córka natomiast chyba najbardziej zapamiętała szwendające się po parku przemiłe, oswojone koty wszelkiej maści i przelatujące co chwila nad nami skrzeczące papugi.
Architektura pałacu jest natomiast dość skromna, w bizantyjskim stylu, bez nadmiernego zdobnictwa i ornamentyki. Pałac zbudowano w XV wieku tuż po zdobyciu Konstantynopola i służył jako centrum administracyjne sułtanom przez cztery stulecia, gdy jego funkcję w XIX wieku przejął nowo zbudowany wielkim kosztem, wspomniany wcześniej Pałac Dolmabahcze.