Podróż Pod granatowym niebem Namibii - Pustnia idealna



W końcu dotarliśmy do z jednego najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Namibii - kwintesencji pustynności - piaszczystych wydm pustyni Namib. Na dobry początek musiano przypomnieć nam, że jesteśmy w Afryce, kiedy w recepcji kempingu Sesriem nie potrafiono nam powiedzieć, czy mają wolne miejsce czy nie, bo "faks z centrali jeszcze nie doszedł". Po dłuższym oczekiwaniu sami zadzwoniliśmy do Windhoek, gdzie stwierdzono, że  kemp wprawdzie jest pełny, ale przecież i tak powinniśmy się zmieścić na dodatkowym polu..

Największy upał postanowiliśmy przeczekać w kanionie Sesriem. Nie jest on imponujący, ale nam wystarczyło, że dawał przyjemny cień. Dopiero po południu wyruszyliśmy w głąb parku. Aby tam dotrzeć trzeba przejechać około 60 km, a ostatni odcinek przeznaczony jest wyłąćznie dla aut 4x4 (i kierowców potrafiących poruszać się w piaszczystym terenie). Tam też trafiliśmy na grupkę Niemców zakopaną w piasku "terenowawym" autem. Pomoc w wydostaniu ich zajęła sporo czasu, więc przed zachodem zdążyliśmy jedynie pokręcić się po Sossusvlei. Dolina była opustoszała, dzięki czemu mogliśmy w ciszy kontemplować to niezwykłe morze miękkiego, brzoskwiniowego  piasku.

Na wschód słońca planowaliśmy bardzo zachwalany lot balonem, chociaż uprzedzano nas, że ostatnimi dniami wiatr uniemożliwiał starty. Niestety zła passa Belga miała ciąg dalszy. Przy piątej próbie postawienia balonu byliśmy już nawet w koszu, ale kolejne silniejsze podmuchy skłoniły pilota do rezygnacji. Z przeprosinami podano nam croissanty z kawą, a kto mógł przeniósł rezerwację na następny poranek, a nam zwrócono pieniądze. Oczywiście nie było już mowy na dotarcie do Dead Vlai przed tłumami turystów. Na szczęście upał osiągał swoje wyżyny, więc większość ludzi satysfakcjonowała się ogólnym zdęciem doliny i wracała na zacieniony parking. My, oprócz dokładnego obejrzenia i obfotografowania czarnych kikutów drzew wystających z solnej skorupy, wymyśliliśmy sobie wdrapanie się na pobliską wydmę. Nie wyglądała na zbyt wysoką, dopóki nie zaważyłam na szczycie dwóch maleńkich, humanoidalnych kropek. Ja w połowie drogi miałam dosyć. Organizm wyraźnie nie nadążał z chłodzeniem, więc zajęłam się gonieniem żuczków tok-tokkie, przy okazji odkrywając przyjmnie chłodny piasek na dłużej zacienionym, południowym stoku. Facetom po zejściu z - jak się okazało 250-metrowej wydmy - też odechciało się dalszego eksplorowania pustyni. I tak była już pora na opuszczenie parku i udanie się w stronę Windhoek, gdzie jeden z nas kończył swoją część podróży...

  • gdzieś w Namibii...
  • kanion Sesriem
  • kanion Sesriem
  • kanion Sesriem
  • Namib
  • Namib
  • Sossusvlei
  • Sossusvlei
  • Sossusvlei
  • Sossusvlei
  • Sossusvlei
  • Namib o wschodzie
  • Dead Vlai
  • Dead Vlai
  • Dead Vlai
  • przemierzając Dead Vlai
  • Dead Vlai