Podróż Tunezja cz.2, czyli wzdłuż wybrzeża - Hammamet - gdzie te łaźnie?



Hammamy to arabskie łaźnie. W Tunezji spotkaliśmy kilka miejscowości, których nazwy wywodzą się od kąpieliska. Niedaleko naszego hotelu była miejscowość Hammam Lif. Z kolei Hammamet to znany nadmorski kurort z ofert wielu biur turystycznych. Na obrzeżach północnej Sahary, nad słonym jeziorem jest Hamma-el-jarid, miejsce wypadowe na safari do Ong Jemal, jednego z planów filmowych gwiezdnych wojen.

Do Hammametu dojechaliśmy pociągiem z Hammam Lif. Kolej to tani środek transportu, choć nie wszędzie da się nią dojechać. W wagonach jest czysto i spokojnie. Można się napić, sprzedawanych tam jak w samolocie, soków lub napoju cydrowego oraz zjeść kanapkę. 

Spacer po samym miasteczku to ciekawe doświadczenie. Udało nam się na przykład zajrzeć do salonu fryzjerskiego, gdyż większość sklepów czy zakładów usługowych ma otwarte drzwi. Fryzjerzy i ich klienci chętnie i z uśmiechem pozowali do zdjęć z nożycami i brzytwami. W Hammamecie zauwżyliśmy też, że wbrew obiegowej opinii arabskie pary, także osoby w średnim wieku, też chodzą trzymając się za ręce, a nie jak nam niektórzy "znawcy" powiadali, że kobiety chodzą wyłącznie z tyłu za swoim mężem.

Miłe wrażenie zrobiła na nas plaża, a właściwe stojące na piasku kolorowe, rybackie łodzie. No i oczywiście zakamarki medyny. Widzieliśmy też otwarte drzwi meczetu, ale nie mieliśmy śmiałości tam wejść, gdyż akurat trwały modły i męźczyźni zmierzalii tam z pobliskiego budynku, w którym dokonywali obmycia. Wszystko przy otwartych drzwiach. Mogliśmy się przyglądać, ale czuliśmy się trochę jak intruzi.

  • Hammamet 001