Podróż Rozwiewanie mitów, czyli gdzie ten skansen? (Białoruś 2010) - Baranowicze



2010-06-03

 Baranowicze wybraliśmy sobie jako punkt wypadowy do kilku okolicznych miejscowości. Nie udało nam się wcześniej znaleźć nikogo na Hospitality Club czy Coach Surfing, kto mógłby nam pomóc w kwestii zakwaterowania, zmuszeni więc byliśmy do skorzystania z oferty hotelowej. A hoteli w tym ponad 150-tysięcznym mieście udało nam się znaleźć aż trzy, z tego dwa położone były w idealnym miejscu, w samym centrum. Taka a nie inna oferta spowodowała, że już po 15 minutach od wjazdu do miasta mogliśmy odebrać klucze do pokojów.

I tu chwila na dygresję. Hotele na Białorusi są stosunkowo drogie. W naszym przypadku relacja jakość/cena była bardzo na naszą niekorzyść. Za 60 PLN od osoby otrzymaliśmy pokój, w którym nie do końca domykały się okna (to akurat problemem nie było, jako że zaduch i tak powodował, że musiały być cały czas otwarte), łóżka były dziwnie krótkie, wystrój wnętrz aż się prosił o solidną renowację, a najlepiej generalny remont. Ciekawa była kalkulacja ceny pokojów. Pokój dwuosobowy składał się z dwóch pomieszczeń i łazienki; były w nim trzy łóżka. Zapytaliśmy więc o możliwość zakwaterowania całej naszej trójki w takim pokoju, co pani w recepcji widziała jakoś niechętnie. Przekonała nas argumentem finansowym - opcja trzech osób w dwójce była tylko o 2 dolary tańsza od wzięcia tejże dwójki i jedynki :) Minusem było jeszcze to, że nasz hotel (Komsomolskij) nie prowadził stołówki, więc na śniadanka musieliśmy wędrować do sąsiedniego Horyzontu bądź gdzieś na miasto.

W Baranowiczach zasadniczo nic ciekawego, poza cerkwią w centrum nie znaleźliśmy, ale za to spotkaliśmy grupę sympatycznych ludzi, z którymi przez dwa wieczory prowadziliśmy długie dyskusje na tematy wszelkie. 

Wbrew opinii lansowanej przez wielu "światłych" polskich polityków i historyków, Białorusini posiadają swoją świadomość i tożsamość narodową. W bardzo logiczny sposób młodzi ludzie przeprowadzili dla nas wykład nt. bezpośrednich związków obecnych Białorusinów z Księstwem Litewskim. To w końcu tutaj (a dokładnie w Nowogródku) książę Mendog założył swoją stolicę, a następnie koronował się na króla. To również tutaj mówi się językiem znacznie bardziej zbliżonym do starorusińskiego, który dominował w Księstwie. Obecni Litwini to naród bałtycki, którego przodkowie stanowili zaledwie niewielki odsetek ludności WKL. Białorusini mają więc pełne i uzasadnione prawo do czucia się potomkami i spadkobiercami jednego z potężniejszych narodów i krajów XIV/XV wieku.

W Baranowiczach mieliśmy pierwszy i jedyny bliższy kontakt z białoruską milicją. Jako, że wieczór na mieście w gronie kilkunastu osób nieco nam się przedłużył, tuż przed zamknięciem ogródka piwnego zakupiliśmy trochę butelek aby kontynuować dyskusje na pobliskich ławeczkach. Na Białorusi funkcjonuje zakaz sprzedaży i spożywania alkoholu po godz. 24 na ulicy, możliwe jest to tylko w lokalach typu restauracja czy klub. Już po kilku minutach koło nas zaparkował gazik z dwoma umundurowanymi panami i jako, że stałem najbliżej, w dodatku z piwem w łapie, zostałem grzecznie poproszony do pojazdu. Wybronili mnie na szczęście nowopoznani znajomi, którzy wyjaśnili, że "on pierwszy raz na Białorusi, turysta, zagadaliśmy się", etc. Potem nastąpiło komisyjne wylanie piwa na ziemię :( i przenieśliśmy się do klubu bilardowego :).

  • gwarancja bezpieczeństwa
  • pomnik Lenina
  • plac Lenina
  • fontanna
  • cerkiew
  • cerkiew
  • cerkiew
  • kinoteatr Gwiazda