Piaty dzień – Zakazane Miasto! Wprawdzie zapowiadało się na Dzień Leniucha – ale po porannym deszczyku wypogodziło się i ruszyliśmy zwiedzać.
Dla mnie niektóre miejsca są tak magiczne, że zawsze będę wracać do nich z ogromną przyjemnością. Tak jest z Pompejami, Forum Romanum w Rzymie, nie mówiąc już o moich ukochanych Tatrach czy Pustyniach.
Takim miejscem jest też Zakazane Miasto. Ogromy kompleks, ale mający jakby dwie twarze – z jednej strony duże przestrzenie i pałace, a z drugiej wąskie zaułki i małe pawilony.
Tym razem dokładniej poznaliśmy wschodnią część kompleksu. Nareszcie widzieliśmy ogromną Ścianę Dziewięciu Smoków i ciekawy niedokończony pałac. W Zakazanym Mieście niestety chyba zawsze są tłumy. Jednak i to może być ciekawe – czasem wśród odwiedzających trafiają się bardzo kolorowe grupy w ludowych strojach.
Tym razem też odpoczywaliśmy w Ogrodach Cesarskich. Nie oparliśmy się pokusie skosztowana zawartości magicznego pudełka – po otwarciu zachodzi w nim reakcja chemiczna i podgrzewa się ryż z sosem. Smakowało tak sobie – ale efekt fantastyczny.
Chcąc zobaczyć całe Zakazane Miasto – polecam wspiąć się na harmonijnie symetryczne Wzgórze Węglowe! Widać też z niego Białą Dagobę z Parku Ben Hai. Za Wzgórzem jest też miejsce upamiętniające samobójstwo jednego z cesarzy – powiesił się po wkroczeniu wojsk japońskich.