Większość czasu podczas tej wyprawy spędziłem pod wodą lub na przygotowaniach do wejścia pod wodę. Na lądzie też rozmawialiśmy głównie o nurkowaniu. Wybrałem się jednak jednego dnia w najbliższą okolicę wzdłuż wybrzeża. Między morzem a widocznym górami rozciągała się jedynie pustynia. Po drodze można było spotkać olbrzymie ilości wielkich muszli, wyrzuconych przez morze kawałków koralowców, szkieletów morskich zwierząt. Niestety nic takiego nie można było zabrać ze sobą na pamiątkę, bo na lotnisku celnicy tylko na to czekają by na tym zarobić, a golą słono. Zachód słońca nad pustynią to niesamowite wrażenie, choć na zdjęciach widać tylko mały skrawek tego piękna.