Podróż Pozdrowienia z Maroka - Marrakesz



Aneta z Krzyskiem jeszcze zostaja jeden dzien w Casablance a my trzeciego dnia rano jedziemy pociagiem do Marakeszu. Po sniadaniu idziemy pieszo na dworzec Casa Voyageur - to tylko 15 minut. Pociag sie spoznia prawie pol godziny. Znajdujemy nasz przedzial w I klasie. Jada w nim mezczyzna z laptopem i kobieta z dzieckiem. Pozniej jeszcze probuja dolaczyc na nas 2 kobiety ubrane po arabsku z duza iloscia bagazu, ale mezczyzna z komputerem im tlumaczy, ze kazdy bilet ma przypisane miejsce i wszystkie 3 wychodza. Pozniej wchodza 2 osoby, mezczyzna i kobieta ubrana po europejsku. Nie rozmawiaja ze soba tylko wymieniaja spojrzenia i za godzine wysiadaja. Wysiada tez mezczyzna z komputerem, a na jego miejsce wchodzi korpulentny Arab w garniturze. Wyraznie szuka z nami kontaktu. Zaczyna od salam alejkum, ale poznej przechodzi na angielski. Wypytuje nas o nasze plany w Maroku... Poczym wyjasnia, ze ma agencje podrozy i przystepuje do zachwalania swych uslug. To sie nazywa przypadek :-) Daje nam wizytowke, a my obiecujemy, ze sie z nim skontaktujemy... Nawiasem mowiac nasi przyjaciele jadac dzien pozniej tym samym pociagiem natrafili w swoim przedziale na sprzedawce dywanow, a raczej to on natrafil na nich.

 

Po 3 i pol godzinie docieramy do Marrakeszu. Hotel wyslal po nas samochod - obowiazkowo stary Mercedes, ktorym dojezdzamy w samo centrum kazby, gdzie jest nasz riad. Nagle jestesmy w innym swiecie, to rozumiem! Po Casablance stara czesc Marrakeszu robi wrazenie nieudawanej egzotyki. Riad, w ktorym sie zatrzymujemy, pochodzi z XVI wieku, i jak twierdza wlasciciele, dwaj bracia Anglicy, jakims cudem przezyl on masowe burzenie starych budynkow w kazbie, ktore mialo miejsce w latach 60-tych. Przez wlascicieli zostal na przestrzeni lat pieczolowicie odrestaurowny i dzis stanowi prawdziwa perelke. Z tarasu na samej gorze jest piekny widok na cala kazbe i palac krolewski, wokol ktorego rozciagaja sie wielkie ogrody. Pierwsza rzecz, ktora sie rzuca w oczy, to wielka ilosc wszechobecnych bocianow, ktore raz po raz lataja nad glowami. Ich gniazda polozone sa na wielu dachach, wysokich murach czy slupach. Takiego zageszczenia tych wielkich ptakow nie widzialem nigdzie w Polsce, ktora uchodzi  przynajmniej w naszych oczach za ich ojczyzne, wiec tym wieksze zaskoczenie stanowi dla nas ich ilosc zwlaszcza, ze jestesmy, jakby nie bylo, w wielkim miescie.

 

Po sniadaniu idziemy na obchod mediny czyli starego miasta. Docieramy do placu Djemaa el Fna. Tu turysta sie rzuca w oczy, wiec miejscowi kuglarze i inni naciagacze probuja od razu na nas szczescia. Ktos mi wstawia malpe na ramie, Marioli klada weza na szyi i od razu żądaja wygorowanej zaplaty. Los turysty w krajach arbskich nie jest latwy, ale traktujemy to jako egzotyke miejsca. Pokreciwszy sie troche po placu, znajdujemy wejscie do labiryntu waskich targowych uliczek i pasazy. Krazac nimi latwo jest stracic poczucie kierunku i odleglosci, a ze wszystko sie co jakis czas powtarza, to i trudno jest ustalic gdzie sie juz bylo a gdzie nie. Zycie toczy sie tu wlasnym rytmem przy akompaniamencie kolorow, zapachow i dzwiekow. Chcialo by sie to wszystko uwiecznic na tasmie i kliszy, ale tu mamy nastepny problem, bowiem Arabowie na widok aparatu czy kamery reaguja jak osy, ktorym sie do gniazda wrzuci cos niepozadanego. Slysze wiec wyzwiska w roznych jezykach ciskane we mnie z roznych stron, ludzie teatralnie zaslaniaja twarz rekami, gazetami i czym sie da, a sprzedawcy nurkuja za lade. Najlepsze to jest to, ze 90% tych ludzi nawet nie jest na planie czy w zasiegu mojego obiektywu. Z taka reakcja nie spotykalem sie nigdzie do tej pory, nawet w Czarnej Afryce. 

 

W miedzyczasie przybywaja Aneta z Krzyskiem. Jemy razem lunch w naszym riadzie wymieniajac sie uwagami na temat podrozy pociagiem i roznic miedzy Casablanka a Marrakeszem. Po lunchu sie rozdzielamy. My musimy odpoczac, a oni ida na miasto. Wieczorem idziemy razem do tej samej restauracji, w ktorej bylismy dzien wczesniej. Siadamy na tarasie i przygladamy sie raz po raz przelatujacym nisko bocianom. Po kolacji idziemy na plac Djamaa el Fna na herbatke mietowa. Wyroslo tu nie wiadomo skad mnostwo stolikow, lawek i straganow i balanga jest na calego.

 

Przez 2 nastepne dni intensywnie zwiedzamy miasto. Powiedzialbym, ze zwiedzanie starych miast i zabytkow w Europie i krajach Nowego Swiata ma jakis wspolny mianownik, to Japonia i Maroko wyraznie sie roznia. Na przyklad w Japonii stare i zabytkowe Kyoto jest na wskros nowoczesne i nie ma zadnej starowki w stylu europejskim, lecz poszczegolne stare i zabytkowe budowle sa bardzo porozrzucane w sporej odleglosci od siebie. Stare miasta w Maroku, zwlaszcza Fez sa natomiast tak zageszczone, ze nie mozna wrecz ocenic ich piekna, gdyz wszystko jest wybudowane tuz obok siebie. Odmienny jest tez sposob dekorowania budynkow, a zwlaszcza wnetrz. Dajmy na to, wchodzac do starego kosciola czy palacu w Europie czy Nowym Swiecie, piekno poszczegolnych elementow wspolgra ze soba i jest jakby eksponowane, to w tutejszych palacach misterne zdobienia sa zwykle na przyciemnionym suficie lub w innym nie rzucajacym sie w oczy miejscu. Aby docenic arcydzielo i kunszt owczesnych artystow-rzemieslnikow trzeba zadzierac glowe i wpatrywac sie usilnie przebijajac wzrokiem panujacy wszedzie polmrok. 

 W sobote idziemy razem na pozegnalna kolacje do odkrytego przez nas w zakamarkach kazby eleganckiego hotelu. Spedzilismy razem tydzien w Maroku, gdzie spotkalismy sie po kilku latach a takie spotkania, zwlaszcza w tak egzotycznym miejscu zawsze sa wyjatkowe. Jutro sie rozdzielamy, oni o swicie odlatuja do Casablanki, gdzie maja przesiadke do Paryza i dalej do siebie do domu, a my po sniadaniu wyruszamy z wynajetym kierowca na 3-dniowa podroz przez gory Atlas i obrzeze Sahary do Fezu.


 

  • Marrakesz
  • Marrakesz, ogrody Aguedal.
  • Marrakesz, ogrody Aguedal.
  • Marrakesz, palac Bahia.
  • Marrakesz, palac Bahia.
  • Marrakesz, palac Bahia.
  • Marrakesz, palac Bahia.
  • Marrakesz, palac Bahia.
  • Marrakesz, ruiny palacu el-Badi z XVII w.
  • Marrakesz, ruiny palacu el-Badi z XVII w.
  • Marrakesz, ruiny palacu el-Badi z XVII w.
  • Meczet Koutoubia z XII w.
  • Ulice Marrakeszu.
  • Ulice Marrakeszu.
  • Ulice Marrakeszu.
  • Ulice Marrakeszu.
  • Marrakesz
  • Ulice Marrakeszu.
  • Ulice Marrakeszu.
  • Ulice Marrakeszu.
  • Marrakesz
  • Marrakesz
  • Marrakesz
  • Marrakesz, ruiny palacu el-Badi z XVII w.
  • Ben Youssef Madrasa
  • Ben Youssef Madrasa
  • Ben Youssef Madrasa
  • Ben Youssef Madrasa
  • Ben Youssef Madrasa