MEDIOLAN
Na koniec, z reporterskiego obowiązku kilka zdjęć z Mediolanu, a dokładniej ze ścisłego centrum. Nie powiem, że widziałem Mediolan, to było ‘liźnięcie’. Pogoda była wstrętna, czasami padał zacinający deszcz, wiało, ogólnie czas nie na zwiedzanie. Mimo to kilka zdjęć.
Plac przed katedrą robi wrażenie, widać że budowniczowie pomyśleli aby dać katedrze przestrzeń, aby było ją widać z daleka. Tego mi brakowało np. we Florencji. Tamta katedra jest może piękniejsza, ale nie ma jej jak obejrzeć. Nie ma miejsca. Tu jest go pod dostatkiem. Całość psuje wstrętny wielki ekran na którym są wyświetlane reklamy. Ale chyba jest tam powieszony na czas remontu kamienicy którą skutecznie zasłania. Może to i dobrze, nie wiem…
Bardzo ciekawe ‘centrum handlowe’ pod dachem dawało od bardzo dawna możliwość komfortowych zakupów w najlepszych sklepach. Teraz można wysłuchać koncertu fortepianowego, no może fortepian nieco elektroniczny, ale nastrój i akustyka całkiem przyzwoite.
Cóż się dziwić, skoro znajdujemy się kilka kroków od najsłynniejszego teatru muzycznego świata, czyli La Scala. Miejsce kultowe, choć nie jestem fanem tego rodzaju muzyki, co przyznaję bez bicia.
Krótki pobyt w Mediolanie kończę króciutką impresją kulinarną z targów. A tak w ogóle, to jestem zagorzałym zwolennikiem włoskiej kuchni, więc pobyt był dla mnie świętem także od strony kulinarnej, co niestety uwidoczniło się bezlitośnie na pasku moich spodni… Ale sztuka wymaga poświęceń.
I na tym kończę krótką impresję w tego pięknego miejsca. Zapewne wrócę tu jeszcze kiedyś, ale raczej także na taką krótką przejażdżkę. Do wypoczywania wolę inne, nieco bardziej spokojne i oddalone od zgiełku miejsca, ale to już temat na inną opowieść.
Pozdrawiam, bArtek