20.03.2007 Santa Clara – Cienfuegos – Rancho Luna
Siedzimy przy Che Memorial w Santa Clara. Obejrzałyśmy już miejsce, gdzie spoczywają prochy Wielkiego Che Gevarry, jego duch, po wieki obecny, jest jasny i prosty jak gwiazdy na niebie, a płonący kolejny wieczny ogień, daje przykład i światło następnym pokoleniom młodych bojowników o wolność, równość, braterstwo itp.. itd. Ciekawe dlaczego wszelkie patriotyczne miejsca świata mają taki sam zadufany w sobie przekaz i patos, niezależnie czy są to pomniki nieznanych żołnierzy, czy memorialne bohaterów rewolucji, zawsze wszystko wznosi się pod obłoki i pachnie pożółkłymi deklaracjami. No dobra – byle dalej stąd, w kierunku widniejących na horyzoncie palm i bananowców.
Resztę dnia spędziłyśmy dosyć leniwie. Najpierw pochodziłyśmy trochę po Cienfuegos, robiąc zakupy w tanich sklepach dla Kubańczyków, potem jadłyśmy kanapki i wściekle kolorowe lody sprzedawane nie wiedzieć czemu w przedszkolu, w końcu osiadłyśmy na dłużej na pięknej plaży Rancho Luna, gdzie powalił nas zachód słońca. Po prostu nie dało się jechać dalej. Po chwili zastanowienia postanowiłyśmy szukać noclegu u miejscowych i był to trafny wybór – nasi nowi gospodarze okazali się super sympatyczni, kolacja przez nich przygotowana przepyszna i w ogóle wszystko och, ach i kukuryku!!!!
Dzisiejszy nocleg: Hospedaje Capote – Neisy, Playa Rancho Luna, Cienfuegos, tel.: 548129; [email protected]
Podróż Kuba - przygotuj się na niespodzianki :-) - Od rewolucji do spokojnych plaż
2007-03-20