Na koniec krótkie podsumowanie dla wytrwałych.
Dziękuję Wam za cierpliwość i oglądanie moich zdjęć i czytanie opisów (nie wiem sam co trudniejsze). :)
Zobaczyć Nową Zelandię w 8 dni nie jest możliwe. Można ją poczuć, posmakować jak pierwszy łyk wina z kieliszka. Na razie ten smak obiecuje mi wspaniałe przeżycia w miarę wychylania kolejnych kieliszków. Chcę smakować ten piękny kraj dalej i jeszcze wiele razy.
Tak jak po dobrej kolacji, czuję niedosyt, potrzebę zweryfikowania tego co widziałem i spróbowania kolejnych pozycji z karty.
Czego nie było w tej karcie?
Nie było z pewnością terkkingu, nawet krótkiego po wulkanach,
nie było spaceru po lodowcu,
nie było gorących plaż wyspy południowej (zjawiska termalne na plaży),
nie było Mt.Cook z daleka ani z bliska,
nie było wielorybów w Kaikoura,
nie było w zasadzie wschodnie go wybrzeża (ponoć jest znacznie mniej dzikie i naturalne),
nie było ....
Ale jest czego oczekiwać na przyszłość.
Ja tam jeszcze wrócę :)
Tak jak obiecałem, zapraszam na drugą część tej wycieczki, do krainy OZ - Australii.
Do zobaczenia...