Podróż OREGON - Jak się podgląda łososie



Stoję w jedynym w swoim rodzaju podwodnym obserwatorium umieszczonym pod nurtem Kolumbii w północnym Oregonie. W tym miejscu jedna z największych rzek w Ameryce Północnej (2 tys. km długości) jest przecięta gigantyczną zaporą Bonneville.

Dzikie łososie z Pacyfiku kompletnie się różnią od łososiowych "tuczników" z norweskich ferm hodowlanych. Są naturalnie czerwone lub różowe, o wiele mniej tłuste i duuużo zdrowsze. A przede wszystkim o niebo smaczniejsze.

Kolumbia wraz ze swymi dopływami to naturalne środowisko dla milionów dzikich łososi, które spływają nią do Pacyfiku, krążą po oceanie, docierając często aż do Alaski i na koniec swego życia wracają, wiedzione naturalnym "radarem", w górę rzeki, do górskich potoków i jezior, gdzie się narodziły.

Bonneville to pierwsza z wielu tam, które od lat 30. XX w. człowiek zaczął stawiać na drodze wędrujących łososi.

Jest tu specjalne podwodne obserwatorium, z wielkimi szybami i reflektorami, w którym wolontariusze liczą przepływające łososie. Każdą sztukę! A może być ich kilkadziesiąt tysięcy dziennie. Zaznaczają też ich gatunek, jest ich kilkanaście. Na ścianie wisi aktualizowana kilka razy dziennie kartka - ile dziś przepłynęło przez tamę i jakich ryb. Ile w tym tygodniu, ile w całym roku. Biolodzy dzięki temu wiedzą, jak populacja łososi radzi sobie w danym sezonie.

 

 

Co jeszcze zobaczył Marcin Gadziński w Oregonie - czytaj w serwisie Logo24 >>

 

  • Zapora
  • Kanaly dla lososi
  • Uchatki kalifornijskie
  • Z6676578m