Podróż Warszawskie bryki - Ursynowskie bryki



2009-06-14

Czerwiec- sesja w pełni. Egzamin goni egzamin, a zaliczenie zaliczeniem pogania. Dla studiujących kolumberowiczów oznacza to konieczność siedzenia w książkach i notatkach, zamiast odbywania pięknych wycieczek po słonecznym, wiosennym świecie. Sytuacja ta jest szczególnie przykra jeżeli pogoda zachęca do radosnej afirmacji świata a los zmusza nas do czytania ponurych, katastroficznych teorii powstałych w umysłach smętnych naukowców...

Tak więc pewnej niedzieli wybrałam się na krótką rowerową przejażdżkę pod pretekstem pożyczenia jednej z owych przygnębiających książek od mieszkającego nieopodal kolegi. Wiozłam ją z powrotem na bagażniku, wraz z bukiecikiem białych goździków, i rozmyślałam o smutnej rzeczywistości, która zapewne odsłoni przede mną niebawem zaraz owa książka (Z. Bauman, Globalizacja).

Już widziałam oczami wyobraźni świat podlegający ponurej uniformizacji, śmierć wszystkich wartości. Nikt już nie ceni piękna, wszystko jest płynne, płynne, płynne... Przyglądałam się przepływającym przed moimi oczami obrazom szarych ursynowskich bloków oraz maskom identycznych samochodów i ponuro kiwałam głową. Gdy wtem na mej drodze wyrósł, błękitny niczym niebo, zadbany stary Saab. Błękit kolorem nadziei- pomyślałam. Cyknęłam mu fotkę i pojechałam dalej, wciąż kiwając głową, choć nieco mniej ponuro. Okazało się jednak, że los miał dla mnie wciąż w zadarzu niespodzianki- na horyzoncie ukazał się żółty niczym słońce mercedes, a koło niego zielona jak wiejskie jeziorko Nyska.

Rozczulona taką szczodrością fortuny, która widocznie czciała mnie podtrzymać na duchu jechałam dalej, a cudom nie było końca. Raz po raz na mojej trasie pojawiały się fantazyjnie pomalowane maluszki, z różnych zakamarków ciekawie wystawiały pyszczki fiaty 125. Jeden za drugim ukazywały się moim oczom stare dostojne mercedesy, poczciwe garbuski a raz za zakrętem czeła na mnie w całej okazałości ona- Warszawa. Różne zabytki zostały widać z okazji niedzieli wypchnięte przez łaskawych właścicieli na słońce by wygrzały stare blachy. 

Raz po raz przystawałam żeby zrobić zdjęcie i czułam się prawie jak uczestnik wycieczki japońskich turystów.  A widziałam jeszcze wiele dziwów- samochody złote, srebrne, dwukolorowe zmieniające kolor... Po chwili jednak wyładował mi się mój, że tak powiem, sprzęt fotograficzny i nie wszystko zdołałam uwiecznić. Ale może to i lepiej- niech te perełki zachowają jeszcze anonimowość.

A wszystkie te przygody spotkały mnie na trasie Natolin- Służew dnia czternastego czerwca anno domini 2009 między godziną 13 a 15.

  • Cegla
  • Cegla2
  • Garbus
  • Nyska
  • Saab
  • Zadbaj o mnie
  • Zmieniacz kolorow
  • Dwukolorowy