Przez Elephant Hill, który jest bramą do Parku Narodowego Canyonlands w stanie Utah, wiedzie jedna z najtrudniejszych dróg dla jeepów. Staram się tu zaglądać co kilka lat. Pierwszy raz zmierzyłem się z Elephant Hill 16 lat temu, gdy nie marzyłem nawet o posiadaniu własnego samochodu terenowego. Wrażenie, które udzieliło się i mnie, i wszystkim, którzy kiedykolwiek mi tam towarzyszyli, to niedorzeczność samego pomysłu przejechania po tym, co widać. Wtedy, za pierwszym razem, przejechałem zaledwie kawałek trasy terenowym autostopem: siedząc na miejscu pasażera w nowiutkiej toyocie, która należała do przygodnie poznanej amerykańsko-polskiej pary z Denver. Stan tego samochodu raczej nie zdradzał pasji właścicieli do jazdy terenowej, chyba nigdy wcześniej nie przechodził takich katuszy. Szlak dla jeepów zaczyna się na parkingu. Już na pierwszych dziesięciu metrach niespodzianka - droga wygląda jak po bombardowaniu, bo dziurami to już trudno nazwać. Ale to nie są jeszcze te trudności, które wyciskają z kierowców pot i łzy, a z samochodów płyn przekładniowy i olej silnikowy. TO zaczyna się za zakrętem.