Po kilku dniach dotarliśmy na Phuket. To największa wyspa Tajlandii. Phuket bardzo mnie rozczarował. Nie spodziewałam się, aż tak wielu turystów – zwłaszcza z Niemiec. Dobrze, żę były palmy, biały piasek i turkusowe morze…i jeszcze jedno, nie wiem czy nie najważniejsze….przepyszne jedzenie. Najlepsze krewetki na świecie.
Ta wyspa nigdy nie zasypia. O każdej porze dnia i nocy coś się tu dzieje. Walki bokserów, imprezy w knajpach i co najgorsze sexturystyka. Dla jednych odrażające dla innych, miejsce wymarzonych wakacji. Widziałam tam najpiękniejszą dziewczynę na świecie….jak się później okazało była facetem…. Nic dodać nic ująć – Phuket.