Podróż Polana Team (Beskid Niski 2009) - Dzień pierwszy



2009-10-09

Nie jest łatwo przez forum internetowe zebrać team na wyprawę. Nawet jeśli jest to wyprawa tylko w polskie góry. Wirtualne zainteresowanie nie przekłada się na ilość desperatów, którzy nagle rzucają wszystko z miłości do gór. W efekcie końcowym jedziemy w czwórkę. Naszym celem jest prywatne schronisko „Hajstra” w Hucie Polańskiej położonej w Beskidzie Niskim, niedaleko Krempnej. Dwa dni to może niewiele ale w górach drogocenna jest każda spędzona minuta. Poza tym, jeśli nie teraz to kiedy? W przyszłym tygodniu nadciąga ochłodzenie i kolory jesieni nie będą na nas czekały do gwiazdki.  

Ciepłe popołudnie, piątkowy wieczór. Chris przyjeżdża po mnie na umówione miejsce z Krakowa z godzinnym opóźnieniem spowodowanym weekendowymi korkami. Wystrojony w białą koszulę z kołnierzykiem informuje mnie, że jeszcze nie przebrał się po pracy. Zdążył się tylko spakować i uzbroić w prowiant. Bagażnik samochodu jest wypchany po brzegi wszelakim jadłem i równie bogatym asortymentem napojów o czym będę się później przekonywał jeszcze nie jeden raz. Wdajemy się w miłą pogawędkę o wszechświecie i jedziemy najkrótszą drogą w kierunku Jasła. Nad naszymi głowami podnosi się ospale olbrzymi księżyc.  

Droga mija nam szybko. Gdy widzę drogowskaz z napisem Nowy Żmigród ogrania mnie radosne uczucie. Oto wjeżdżamy do krainy wysiedlonych łemkowskich wsi, zabytkowych cerkwi, krainy urokliwych dolin otoczonych  długimi bezludnymi grzbietami gór. Z tego błogostanu sprowadza mnie na ziemię dzwonek telefonu. To Iwona, która razem z Pauliną jedzie drugim, „warszawskim” samochodem. Pyta, czy nie siedzimy przypadkiem w srebrnym oplu, który na krakowskich tablicach sunie pustą drogą za Żmigrodem. Dopiero wtedy zauważam, że na tym odludziu nie jesteśmy sami, za nami jedzie drugi opel z siedlecką rejestracją. Dalszą drogę pokonujemy juz wspólnie. W ciemnościach rozjaśnianych lampami naszych pojazdów pokonujemy żwirową drogę prowadzącą przez odludne tereny, drewniane mostki, kamienne przydrożne tabliczki i docieramy w końcu pod schronisko. Na schodach czeka już na nas miły gospodarz Hajstry. Telefon z uporem maniaka wyświetla komunikat „szukam sieci”. Będzie jej szukał przez kolejne dwa dni lecz tutaj jej nie znajdzie. Jesteśmy w domu na końcu świata, dalej już tylko góry, granica państwa i znowu góry.