Podróż Smażone pająki i inne przysmaki - szlakami Rambo cz.1 - Wyprawa do stolicy khmerskiego imperium



Po ponad dobie podróży ostatni samolot chwiejnie minął gigantyczne baseny Angkoru i wylądował w Siem Reap.  Po pierwszym uderzeniu gorącego, wilgotnego powietrza wbiliśmy się w kolejkę oczekujących na wizę kambodżańską. Urzędnik odebrał paszport i wniosek, oplata zniknęła w walizce, a paszport przewędrował przez kolejne kilkanaście osób. Potem jeszcze kontrola graniczna, po pięć pieczątek w trzech miejscach i zmasowany atak kierowców taksówek. Popołudnie spędziliśmy na szwendaniu się po "city"  Siem Reap.

Następnego dnia wypożyczyliśmy rowery i pojechaliśmy zwiedzać Angkor. Przejazd przez miasto gdzie ruch drogowy nie trzyma się żadnych wyraźnych reguł, okazał się dość stresujący.

Świątynia Ankgor Wat jest pełna turystów, którzy na szczęście gubią się później w ogromie całego kompleksu Angkor. Nie na darmo uważa się, że przed rewolucją przemysłową było to największe miasto na Ziemi. Oczywiście trafiliśmy na okres remontu głównych wież, więc chyba zapoczątkuję cykl zdjęć p.t. "zabytki świata w rusztowaniach", bo zbyt często mi się to przytrafia...

Pierwszą ogromną, dobrotliwie uśmiechnięta kamienną twarz minęliśmy przejeżdżając pod Bramą Południową, a tuż za nią był zachwycający Bayon.

Zwiedzając główne świątynie i pałace rozrzucone po dżungli pokonaliśmy około 50 kilometrów. Zaskoczył nas przeraźliwy hałas, brzmiący trochę jak wycie syreny alarmowej - my, głupi turyści, nie wiedzieliśmy, że to po prostu cykady!

Chociaż rowery dały dużo swobody w podróżowaniu, to na drugi dzień zwiedzania wzięliśmy już tuk-tuka (zmotoryzowana riksza) - miały dosyć zarówno nasze cztery litery, jaki i zszarpane nerwy po nocnym powrocie do Siem Reap (całe szczęście, że mieliśmy ze sobą czołówki...)

Program drugiego dnia obejmował między innymi nieodrestaurowaną świątynię Ta Prohm a la Indiana Jones, tudzież Tomb Rider, gdzie obowiązkowo trzeba było sobie cyknąć fotkę tam gdzie Angelina Jolie stała, siedziała, pogryzała kanapkę itd... Sceneria jest niemal bajkowa, a zewsząd dochodzą dźwięki dżungli "takie jak w filmach" :-) Wycieczki japońskich turystów pilnie trzymały się ustalonej ścieżki, więc nie trudno było zagłębić się w boczne dziedzińce i poczuć jak XIX-wieczni odkrywcy (oczywiście miasto nigdy nie zaginęło, bo Henri Mouhot został tam zaprowadzony przez lokalnych mnichów). 

Miejsce, pomimo zalewu turystów, wciąż ma niesamowity urok i nie dziwię się ludziom, którzy chcą tam wracać i wracać...

  • Angkor Wat, Kambodża
  • Angkor Wat, Kambodża
  • Angkor Wat, Kambodża
  • Angkor Wat, Kambodża
  • Angkor Wat, Kambodża
  • Angkor Wat, Kambodża
  • Brama Południowa, Angkor, Kambodża
  • Bayon, Angkor, Kambodża
  • Bayon, Angkor, Kambodża
  • Bayon, Angkor, Kambodża
  • Preah Khan, Angkor, Kambodża
  • Angkor, Kambodża
  • Ta Keo, Angkor, Kambodża
  • Ta Phrom, Angkor, Kambodża
  • Ta Phrom, Angkor, Kambodża
  • Ta Phrom, Angkor, Kambodża
  • Ta Phrom, Angkor, Kambodża
  • Angkor, Kambodża
  • Dżungla Angkoru, Kambodża
  • Pre Rup, Angkor, Kambodża