Pomysł na zwiedzanie Bałkanów dojrzewał jakiś bliżej nieokreślony czas. Raczej dłuższy. Nie jestem wielka zwolenniczką zachwycania się przyrodą, choć wzdrygam się na myśl i mam dreszcze na całym ciele gdy słyszę o tym co się dzieje i widzę zdjęcia z Puszczy Białowieskiej. Myślę, że jestem pełna podziwu dla możliwości umysłu, który pozwalał już w niedocenianym Średniowieczu, budować katedry ściągające rzesze turystów. I dlatego uważam, że potomkowie człowieka tworzącego kosciół św.Andrzeja w Krakowie powinni współżyć z przyrodą w symbiozie, a nie podporządkowywać ją sobie, zwłaszcza za pomocą Harvesterów.Po pobycie w Macedoni, która wydawała mi się mało ciekawa architektonicznie i która to maleńka kraina okazała się ze wszech miar ciekawa, postanawiam znaleźć coś ciekawego na Bałkanach. Wybór pada na wycieczkę "Bałkany polaco, polaco" sprzedawaną przez zaprzyjaźnione biuro i realizowaną przez biuro z którym jeździmy od lat. Powoli, powoli to właśnie polaco, polaco.
24 sierpnia 2017 wylatujemy z warszawskiego Okęcia do Dubrownika. Samolot startuje o 13.15 i przed 15.00 lądujemy w Chorwacji. Jeszcze tylko znaleźć autokar, który zawiezie nas do Neum i możemy rozpocząć bałkańską przygodę.