Za to Syrakuzy to było to! Zachwyt i euforia, biel i błękit i tylko ohydna woda w kranach przypominała o ziemskiej stronie niebiańskiej Ortygii.
Ale najpiękniejszym zjawiskiem - co prawda nie tylko syrakuzańskim - była gra światła i cienia, wędrujących po spalonych słońcem ścianach.
I był jeszcze teatr lalek-normańskich rycerek i rycerzyków - niezmiennie dzielnych i pogramiających smoki, tak jak to miało miejsce w czasach wielkich eposów.
I Caravaggio ukryty za wielkimi, zielonymi drzwiami nieopodal wielowiekowej katedry.
I Antonello da Messina w Galeria Bellmonte.
I meduzy wesoło fikające wśród skał.
I nieodległe Noto pełne kwiatów, do którego prawie bym dojechała, gdyby jakikolwiek transport publiczny łączył ze sobą te miasta w dzień wolny od pracy.
I...