Podróż Krakowskie opactwa czyli ‘Mojego Krakowa’ cz.II - Ucieczka do klasztoru.



Co robić w godzinach szczytu turystycznego w Krakowie gdy na Drodze Królewskiej i Rynku zaczyna panować ścisk, a ogródki odstraszają cenami i brakiem wolnych miejsc? Można albo skręcić w boczne uliczki, jak sugerowałem w ‘Moim Krakowie’ albo uciec… do klasztoru. Do klasztoru można uciec na: kilka godzin, kilka dni lub na zawsze. Polecam ten pierwszy wariant, nie dlatego żebym komuś odradzał taki wybór drogi życiowej, bądź zamknięcie się w klasztornej celi dla odprawienia rekolekcji ale dlatego, że warto wrócić do centrum Krakowa na wieczorny spacer. Polecam  wizytę w trzech opactwach nie tylko ze względu na ucieczkę od zgiełku ale też ze względu na wartość historyczną tych zabytków jak i pięknego położenia (no może poza Mogiłą). Pewnie wyrażenie krakowskie w odniesieniu do tych opactw jest małym nadużyciem bo Tyniec, Bielany i Mogiła to niedawne podkrakowskie wioski ale obecnie znajdują się w granicach administracyjnych miasta. Zarówno Tyniec jak i Bielany do dziś zachowały swój sielski (żeby nie użyć słowa wiejski) charakter. By mieć, dosłownie, święty spokój lepiej wybrać się tam w tygodniu niż w weekend. Wprawdzie i w weekend   tłumów nie będzie no może poza letnimi niedzielami.