Podróż Bałkański Tour Nubirki - Słów kilka o sobie



2013-08-24

Słów kilka o sobie: jestem NUBIRKA, srebrna, metaliczna, ot co.  Nubirka jaka jest każdy widzi. Wybitna, ponadczasowa, pełna mocy i dobrych prędkości. Co prawda mam swoje lata, ale co tam. W moim przypadku, to zaleta. Nikt i nic nie może się ze mną równać. O reszcie swych zalet nie wspomnę, przekonacie się sami. W tym roku mogłam wreszcie zaszaleć, rozruszać zastałe koła i hamulce. Usłyszałam: jedziemy w jedynym słusznym kierunku: południe… tak, tak, ale nie po sąsiedzku, tylko dalej. I się zaczęło. Jeden mechanik, drugi… podejrzewam,  że do końca mi nie ufał. Powymieniał to i siamto … jakoś mu to może wybaczę, za dodatkową kosmetykę. A potem było pakowanie… skąd na Boga oni biorą tyle gratów? Dobrze, że mam duże możliwości, inaczej mieli by problem. A tak dociążona, z zasłoniętą  tylną szybą – dałam radę! A potem, to już to co Nubirka lubi najbardziej: droga … wspaniała wstążka, wijąca się lub ciągnąca prosto w dal, w najprawdziwszą dal.

Taka ze mnie niepoprawna romantyczka. Droga i prędkość.  Myślicie, że Nubirka nie lubi prędkości?  Lubi – i to jak lubi. Bardzo. Pierwszy dzień to porządna rozgrzewka:  Krosno - Tušilović, Chorwacja, 800 km. Mogłam pędzić po autostradzie, 150,160,180 … ehh. Cudo. A potem parkowałam wśród kwiatów, wspinającej się po drzewie dyni, pachnących pomidorów i papryki. U niejakiego  Bośniaka, który reklamował się po polsku, co dziwniejsze znał się na ruskich pierogach.