Podróż Powrót na stary szlak - Powrót na stary szlak



2013-07-13

Decyzja o kierunku kolejnego wyjazdu to zawsze dylemat. Z jednej strony chce się wracać w ukochane miejsca, a z drugiej kusi nieznane.  

W tym roku nasz lipcowy urlop zdecydowaliśmy się spędzić pod żaglami na Mazurach. To jedno z moich ulubionych miejsc na świecie i mimo, że byłam tam wielokrotnie, za każdym razem odkrywam nowe miejsca. Wielkie Jeziora Mazurskie zgodnie z tym, co twierdzi wielu, pod wpływem komercjalizacji, napływu pamiątek z Chin i dmuchanych trampolin faktycznie zmieniają się na niekorzyść. Jednak każdy, kto chce spędzić czas z dala od tandety, drożyzny i budek z kebabem nadal znajdzie wiele urokliwych miejsc na mazurskim szlaku.  

W tym roku na cały mazurski urlop mieliśmy zaledwie tydzień. Jacht czarterowaliśmy w Sztynorcie, a że chcieliśmy dopłynąć do Popielna na jeziorze Śniardwy trasa naszego rejsu przebiegała przez środkową, najbardziej tłoczną część szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Przez Kisajno i zatłoczony kanał Łuczański dopłynęliśmy do Giżycka. Następnie przez Niegocin i jezioro Boczne dotarliśmy na Kulę, gdzie ujrzeliśmy kontrowersyjny banner reklamujący Toyotę (ale o tym więcej na BLOGu). Kolejna część rejsu minęła na Jagodnem i czterech kolejnych kanałach. Dalej przez Tałty dotarliśmy do Mikołajek, gdzie udało się wziąć ciepły prysznic, a kolejnego dnia wylądowaliśmy w pobliskim Popielnie. Drugą część rejsu  spędziliśmy w drodze powrotnej. Opisałam to pokrótce, bo nie chcę wchodzić w szczegóły wskazując, gdzie szuwary ładniej falowały i gdzie kotwica lepiej trzymała, chociaż, aby sprawiedliwości stało się za dość, muszę napisać, że mieliśmy piękną żeglarską pogodę – ładnie wiało, deszczu było niewiele, a temperatura nie przekraczała 22°C. Skupię się natomiast na dwóch miejscach, które szczególnie lubię (chociaż na całym szlaku można by takich miejsc pewnie wymienić dziesiątki). Tak się złożyło, że te dwa miejsca, to nasze tegoroczne punkty startu i celu, czyli Sztynort i Popielno.