Będzie inaczej niż zwykle. Jedziemy do Czarnogóry, żeby zobaczyć kawałeczek tego kraju, mieszkać na jachcie i pływać po Adriatyku.
Wybraliśmy podróż samochodem, jak zwykle ciekawi świata i mijanych widoków.
Przed nami Słowacja, Węgry, Słowenia, Bośnia i Hercegowina oraz Chorwacja.
Pierwszy raz policja zatrzymała nas w Serbii, kiedy po długich kilometrach spędzonych na przemierzaniu górskich serpentyn z prędkością co najwyżej 60km/h zobaczyliśmy kawałek prostej i nieco mocniej nacisnęliśmy pedał gazu. Po krótkiej rozmowie z panami policjantami (oczywiście każdy w swoim języku) padło słowo „papa” !!! i już wiedzieliśmy że dzięki Papieżowi Janowi Pawłowi II dojdziemy do porozumienia. Skończyło się na uśmiechach i uściskach dłoni i pojechaliśmy dalej.
Apropo kontaktów z policją to muszę wspomnieć jeszcze o incydencie z Chorwacką policją. Miało to miejsce w drodze powrotnej. Jechaliśmy główną drogą i chcieliśmy zatrzymać się gdzieś na poboczu. Pusto, tylko my i za nami jakiś bus.. Zatrzymaliśmy się (źle znoszę jazdę samochodem i zrobiło mi się niedobrze, musiałam zaczerpnąć powietrza.) Bus zatrzymał się razem z nami. Wysiadło z niego dwóch policjantów w mundurach i z wielkim krzykiem naskoczyli na nas. Tak się darli że nie mogliśmy nawet dojść do słowa. Zażądali dokumentów, zabrali je nam i kazali jechać za nimi. Chcieliśmy się dowiedzieć o co chodzi jednak nie dali nam szansy.
Ruszyli, my za nimi. Z głównej drogi skręcili w jakąś boczną. Jechali z taka prędkością ze na tych zakrętach we wszystkie strony trudno nam było za nimi nadążyć. Zostaliśmy w tyle, zniknęli nam z oczu, jednak jechaliśmy dalej. Dojechaliśmy do jakiegoś małego miasteczka gdzie przed jakimś komisariatem czy czymś w tym rodzaju zobaczyliśmy owego busa. Wysiadali z niego więźniowie, skuci kajdankami.
Z policją w dalszym ciągu nie mogliśmy się dogadać, wypisali mandat i kazali płacić. Do dziś nie wiemy co złego zrobiliśmy ale woleliśmy już nie dyskutować więcej. Chcieliśmy stamtąd czym prędzej odjechać, dzieci przerażone, my zdenerwowani, a do domu daleko.