Eubea, druga co do wielkości wyspa Grecji. Długa i górzysta jak Kreta posiada piękne i różnorodne plaże , zielone krajobrazy pełne gajów oliwnych, sadów figowych i kwitnących oleandrów a także niesamowite formacje skalne i urocze miasteczka.
Przed milionami lat Eubea była częścią Tesalii, od której oderwało ją potężne trzęsienie ziemii. Patrząc na mapę wydaje się byc częścią układanki odczepionej od reszty.
Wyspa sprawia wrażenie nieskażonej nowoczesnością o prawdziwym, tradycyjnym charakterze. W wielu wioskach zatrzymał się czas a ludzie żyją spokojnie. Zachowało się wiele pomników historii, bizantyjskich kościołów, weneckich twierdz i średniowiecznych zamków.
Wyjątkowośc Evii to również jej ukształtowanie terenu, którą w większości pokrywają masywy górskie. Linia brzegowa jest bardzo urozmaicona wschodnie wybrzeże jest skaliste i stromo opada do morza , zachodnie natomiast łagodne z najważniejszymi portami i z płaskimi jęzorami białego i złotego piasku.
Jej bliskośc do kontynentu jest bardzo wygodna , ponieważ można dzięki temu rozszerzyc swoje poszukiwania o Ateny czy Peloponez tak jak my to zrobiliśmy.
Jak na tak dużą powierzchnię Evia nie ma zbyt dużej liczby starożytnych zabytków ale jeden jest kluczowy, ponieważ odegrał istoną rolę w historii Grecji a mianowicie starożytna Eretria.
Główny kompleks ruin z teatrem ,świątyniami Dionizosa i Apollina a także gimnazjonem i pałacami rozciąga się w północno-zachodniej części miasta. Pamiątki starożytności są widoczne przy muzeum archeologicznym. Niestety nie wszystko zostało zachowane. To , o czym się dowiadujemy jest tylko dopowiedzią ponieważ większośc ze znalezisk to jedynie fundamenty aż żal serce ściska. Ważnym znaleziskiem jest bez wątpienia dom mozaik , które są dobrze zachowane.
Współczesna Eretria to dosyc spokojny kurort (wyspa naprawdę nie jest zatłoczona) , do którego zawijają promy ze Skala Oropou na kontynencie. Skorzystaliśmy z tej możliwości , ponieważ lubimy promy i statki a także ciekawi tej drugiej części trochę się po niej włóczyliśmy.
Wracając , już w Eretrii przy supermarkecie znależliśmy porzuconą ogromną ,, maskotkę" wciśniętą pomiędzy ogromne drzewo draceny. Czy ktoś nie miał siły donieśc jej do domu? Miała takie smutne oczy....
Parę dni później Łukasz pojechał z kolegami po zapasy do sklepu i zawołał mnie , żebym wyszła na taras a kto siedział na trawniku?........... Nikt inny tylko ta ogromna maskota ze smutnymi oczami, która stała się obiektem do fotografowania i doprowadzała do płaczu wszystkie dzieci, które nie chciały od niej odejśc. Chłopaki oczywiście robili sobie też z nią zdjęcia przez cały urlop :D
To był bardzo spokojny, relaksacyjny dla mnie czas. Myślę, że moje wyobrażenia na temat wyspy były zupełnie inne. Oczekiwałam , że odnajdę ślady starożynych świątyń i zwiedzę większą częśc wyspy ale z drugiej strony zabrakło mi sił na prawdziwe zwiedzanie. Pierwszy raz potrzebowałam prawdziwego wypoczynku zupełnie inaczej niż zazwyczaj.
A przewodnik kupiłam pod koniec wyjazdu kiedy już na nic nie można było poradzic. Dostępny tylko w wersji angielskiej w Polsce jeszcze go nie kupicie.