Podróż Karlskrona. Weekendowy rejs po spokój - Spacery (trój)miejskie



Po zapadnięciu zmroku wsiedliśmy na prom, pożegnaliśmy z pokładu Gdynię i zadekowaliśmy się w kabinie oczekując - pomni wcześniejszego rejsu do Szwecji - odgłosów imprez lub co najmniej karaoke. Nie zdziwiło nas więc, gdy chwilę po odbiciu od brzegu usłyszeliśmy zza ściany śpiew naszych rodaków dających upust swojemu zadowoleniu z zakupów poczynionych w sklepie na promie. Z pomocą przyszedł odtwarzacz mp3, który pozwolił na spokojny relaks, lekturę i planowanie nadchodzących dwóch dni pobytu w Karlskronie.

Krótko podsumowaliśmy też wrażenia z popołudnia spędzonego w Trójmieście.
Do Gdańska dotarliśmy około południa, więc do wypłynięcia promomu z gdyńskiego terminala pozostało nam kilka godzin do zagosporadowania, które spędziliśmy na spacerze. Nic nas szczególnie nie zaskoczyło - może poza niestrudzonymi naganiaczami na opustoszałym gdańskim rynku, którzy co rusz każdą przechadzającą się osobę zapraszali do skorzystania z usług gastronomicznych. Strach pomyśleć, co się tam dzieje w miesiącach letnich. Gdynia nas zawiodła brakiem niszczyciel ORP "Błyskawica" (okręt przebywał na odnowie w stoczni remontowej), na którą mój mąż od dawna chciał mnie zaprowadzić. Najlepiej pod względem sposobu spędzonego czasu wypadł Sopot, w którym odpoczęliśmy na molo i wybraliśmy się na spacer brzegiem morza w kierunku Gdańska. Z plaży wróciliśmy bogatsi o kilka gram piachu w butach i ze wspomnieniami ataku wygłodniałych i rozpuszczonych łabędzi.

Trójmiasto już jednak daleko za nami, a nasz prom spokojnie płynie w stronę pobyrtu w Karlskronie. Nocny rejs upłynął szybko, a rano jako jedni z niewielu (nie licząc miłośników tytoniu) wyszliśmy na pokład widokowy, z którego próbowaliśmy dostrzec horyzont. Zadanie to jednak było niewykonalne ze względu na gęstą poranną mgłę. Pomyślałam sobie wtedy, że późna jesień to nie jest chyba najlepszy czas na rejs przez Bałtyk. Po pewnym czasie z tej wszechobecnej mlecznej pustki zaczęły się wyłaniać niewielkie, skaliste wysepki. To znak, że już jesteśmy blisko Karlskrony - miasta położonego na 33 wyspach. Na niektórych mijanych po drodze skrawkach lądu widać tajemnicze, kamienne zabudowania, które zdradzają historię miasta. Wiele lat temu "Korona Karola" stała się głównym portem Szwedzkiej Marynarki Wojennej, który bronił dostępu do kraju. Wzniesione w siedemnastym i na początkach osiemnastego wieku fortyfikacje stoją w nienaruszonym stanie w wielu miejscach na wyspach archipelagu. Miasto w 1998 roku trafiło na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO, zaś sam port do dziś pełni rolę głównej bazy marynarki „Trzech Koron”.

Po opuszczeniu terminala promowego, udaliśmy się na przystanek autobusowy. Poza kilkoma Polakami czekała z nami grupka Szwedów, z której wyróżniał się szczególnie jeden pan, który przy temperaturze kilku stopni stał w szortach i podkoszulce. Na jesienną aurę od razu spojrzałam z większym optymizmem.
  • Sopot
  • Sopot
  • Gdańsk
  • Gdańsk
  • Gdańsk
  • Gdańsk
  • Gdańsk
  • Gdańsk
  • Gdańsk
  • Gdańsk
  • Gdańsk
  • Gdańsk
  • Gdańsk
  • Gdynia
  • Gdynia
  • Gdynia
  • Gdynia
  • Gdynia
  • Dar Pomorza - Gdynia
  • Pomnik "Żagiel" - Gdynia
  • Gdynia
  • Gdynia
  • Prom Stena Line
  • Jedna z wysepek nieopodal portu w Karlskronie
  • Jedna z wysepek nieopodal portu w Karlskronie
  • Karlskrona - terminal promowy
  • Molo w Sopocie
  • Mewa na molo w Sopocie
  • Sopot
  • Molo w Sopocie
  • Molo w Sopocie
  • Sopot
  • Sopot
  • Sopot
  • Sopot
  • Sopot