Podróż Norwegia. Pierwszy krok na Północ. - Droga przez Bałtyk



Udało nam się przespać ponad osiem godzin co na lekko kołyszącym się promie, w kabinie bez okna i w otoczeniu wyjątkowo wrażliwych akustycznie ścian uznaliśmy za nie lada osiągnięcie. Wczorajsza podróż z Warszawy do Gdańska, gdzie oczekiwał na nas prom m/s "Scandinavia", musiała nas jednak nieźle zmęczyć, gdyż na szczęście dość szybko udało nam się odpłynąć w inne rejony Bałtyku dosłownie jak i w przenośni...
Pośród wielu "zalet" wspomnianej kabiny najbardziej fantastyczna była akustyka, pozwalająca "delektować" się chrapaniem sąsiadów (naprawdę mocni zawodnicy!) albo wyraźnie słyszalnymi zza ściany dialogami. Jeden był zwłaszcza intrygujący, a nastąpił po odgłosie uruchomienia próżniowej spłuczki w sąsiedniej toalecie; najpierw rozległ się stłumiony lekko przez cienkie ściany kajuty pisk osoby płci damskiej (i raczej w wieku emerytalnym), po którym nastąpiło pytanie - zdradzające wyraźne rozbawienie - osoby płci męskiej (i raczej w wieku emerytalnym) o treści "Stara, nie wciągnęło cię?". Na całe szczęście "starej" nie wciągnęło i oboje zaczęli się w wyniku tego faktu obłąkańczo śmiać...

Po przebudzeniu i śniadaniu poszwendaliśmy się chwilę po górnym pokładzie podziwiając niezwykłą ferię barw pojawiających się na morzu sugerującą dość jednoznacznie jego... czystość. Gdy już wywiało nas wystarczająco powróciliśmy do środka i zaczęliśmy odliczać minuty dzielące nas od zawinięcia do portu.
Wprawdzie po zejściu na ziemię szwedzką czeka nas jeszcze przejazd przez kraj łosia i wizyta w Sztokholmie, ale z każdą minutą zbliżamy się do głównego celu naszej podróży, którym jest Norwegia. W końcu te kilkanaście kolejnych godzin to nic w porównaniu miesiącami oczekiwań, jakie przyświecały temu wyjazdowi.

Norwegia stała się obiektem naszych zainteresowań w sposób tak naturalny, że nie jestem w stanie umiejscowić tego w czasie. Powody były różne... zaczęło się chyba od tamtejszej muzyki, a potem inspiracje zaczęły płynąć już z różnych źródeł: kina, literatury, fotografii, a nawet kulinariów :) Podjęliśmy nawet samodzielną próbę nauki podstaw języka norweskiego i wówczas stało się jasne, że pora już najwyższa na pierwszy, norweski rekonesans.

Zgodnie z planem tuż po godzinie 13:00 przybiliśmy do brzegu w Nynashamn, zmieniliśmy środek transportu na kołowy i ruszyliśmy "na" Sztokholm. Po drodze mogliśmy podziwiać pierwsze skandynawskie krajobrazy, pełne drewnianych i pomalowanych na czerwono domków wraz z okalającymi je polami...
 
W drodze do Norwegii zawitaliśmy na chwilę w Sztokholmie, gdzie odwiedziliśmy słynne Muzeum Vasa (Vassamuseet) poświęcone szwedzkiemu okrętowi wojennemu zbudowanemu w 1628 roku, Stadhuset czyli ratusz położony na brzegu jeziora Melar, a przed Pałacem Królewskim obejrzeliśmy zmianę warty oficerów szwedzkiej gwardii królewskiej. Bez wątpienia stolica Szwecji jest warta szerszego opisu, ale to już przy innej okazji...
  • Zachód słońca nad Bałtykiem