Podróż Via Baltica - cztery stolice u północnych sąsiadów - Wilno



Litwa, a zwłaszcza Wilno, to dla mnie miejsce o tyle sentymentalne, że stamtąd pochodzi znaczna część moich korzeni w drzewie genealogicznym. Wybraliśmy się samochodem, mając w planach jeszcze trzy stolice – Rygę, Tallin i Helsinki. Większość trasy to tzw. Via Baltica, czyli E67 ciągnąca się przez Polskę do Kowna, Rygi i Tallina, a tak naprawdę to jeszcze drogą morską do Helsinek.  Trasa przez Polskę zapchana, tu i ówdzie roboty drogowe, zastanawialiśmy się jak będzie po przekroczeniu granicy. A było nieporównywalnie lepiej. Drogi może nie jakieś superszerokie, ot zwykły jeden pas w jedną stronę plus różnej szerokości pobocze. Dziur raczej brak i, co widać niemal od samej granicy, samochodów brak również (tiry pojechały E67 do Kowna). Czuliśmy się trochę jak na jakimś pustkowiu – od czasu do czasu jakaś wioska, jakieś mijane auto, było pole do rozpędzenia się (choć należy uważać, bo litewska drogówka jest ponoć bezlitosna).

Do Wilna wjechaliśmy szeroką i ładną arterią, co nas podbudowało bardzo. Hotel z widokiem na stare miasto – piękna sprawa. Czas wyjść i zrobić rozpoznanie okolicy. I tutaj przeżyłam lekki zawód. Owszem, samiuśkie centrum starego miasta jest ładnie odrestaurowane, kwiatki rosną, ogródki piwne porozkładane, pełno tam sklepów z pamiątkami, lnem, Hugo Bossem i innymi atrakcjami. Wystarczy jednak zejść na chwilę z udeptanego turystycznego szlaku, a od razu na myśl przychodzi jakieś anonimowe polskie miasteczko z ludnością rzędu 4000 osób – wszystko jakieś takie odrapane, niepomalowane, szare, ciche, wyludnione, zupełnie niepasujące do europejskiej stolicy. Toteż przeszliśmy się kilka razy od Ostrej Bramy, obok Ratusza, w stronę Katedry, a dalej ulicą Giedymina, czyli głównym „deptakiem” miasta. Turyści lubujący się w architekturze sakralnej na pewno będą zadowoleni – świątyni na samym Stary Mieście jest kilka, w tym synagoga i cerkwie. O ile o strawę duchową w Wilnie nietrudno, to jednak napełnić żołądek już aż tak łatwo nie jest – restauracji i barów zadziwiająco mało (przynajmniej na Starym Mieście, a na blokowiska nie chciało nam się zapędzać w celach żywnościowych), część z nich należy do jednej sieci Cili, więc szału w wyborze nie ma. Za to jest sporo kawiarni. Po zapoznaniu się z zabytkami, odwiedzeniu cmentarza na Rossie, odnalezieniu ulicy, na której mieszkała Babcia (co jest niełatwe jeśli się ma nazwę polską, która od lat nie jest używana, a w punkcie informacji turystycznej pani kobieta kompetencją nie grzeszy) i generalnym rozleniwieniu czas ruszyć na północ, wskakując w połowie drogi w płynny ruch na Via Baltica. Do Troków nie jechaliśmy celowo, bo leżą poza sferą naszych zainteresowań, ale jeśli ktoś lubi skanseny typu Malbork, to na pewno warto.

  • Wilno
  • Wilno
  • Chłodnik litewski
  • Wilno
  • Wilno
  • Wilno
  • Widok z pokoju hotelowego
  • Cmentarz na Rossie
  • Wilno