Do Albanii wjechaliśmy od strony Macedonii, a dokładniej górską drogą wzdłuż północnego brzegu Jeziora Ochrydzkiego. Im dalej prowadziła nasza droga, tym coraz częściej zakręcała, prowadząc nas serpentynami przez górskie przełęcze, doliny i wzniesienia. Przed nami roztaczały się piękne, górskie krajobrazy. Pomyśleliśmy sobie, że choćby dla nich warto było tutaj odbić z naszej powrotnej drogi do Polski.
Gdy zjechaliśmy z gór poznaliśmy Albanię jako kraj bardzo przedsiębiorczych ludzi. Tylu stacji paliwowych nie widzieliśmy w żadnym z bałkańskich krajów. Podobno, gdy w okolicy ktoś założy jakiś biznes, na przykład stację benzynową, zaraz inni, sądząc że to złoty interes, zaczynają robić to samo. I tak to się kręci. Nasze wszelkie stereotypowe wyobrażenia o tym kraju wzięły w łeb. Świetnie nam się jeździło dobrymi drogami, spotkaliśmy sympatycznych i zaradnych ludzi, przyglądaliśmy się jak ten kraj szybko się europeizuje.
Podobno to jeden z najbiedniejszych państw Europy, ale my tej biedy nie widzieliśmy podczas naszej wyprawy. Wszędzie murowane, ładne domy, wiele nowych w budowie. Nie spotkaliśmy biedaków żebrzących tak jak to miało miejsce w Rumunii, Bułgarii czy Macedonii. Całkiem dobrej jakości drogi, nawet te górskie oraz widoczna na każdym kroku przedsiębiorczość mieszkańców, dodatkowo podważały nasze błędne przekonania o zacofaniu tego kraju.
Europejskie ambicje Albańczyków mogą niektórych dziwić, zwłaszcza tych, którzy nigdy nie byli w tym kraju. Wystarczy jednak popatrzeć na determinację z jaką unowocześniają swoją stolicę, a i w głębi kraju widać wielki plac budowy. Na przykład na naszej mapie Europy z 2009, wydanej przez węgierską firmę kartograficzną, nie ma zaznaczonego kawałka nowo wybudowanej autostrady za Kukes do granicy z Kosowem, gdy tymczasem w innych krajach zaznaczane są nawet przebiegi planowanych autostrad, które mają powstać w najbliższych latach. Na mapie Serbii jest nawet zaznaczone kilkadziesiąt kilometrów autostrady do Suboticy, która dopiero jest w budowie. To chyba świadczy też o tym, jak mało wiemy o albańskiej rzeczywistości.
Kraj ten zwany przez miejscowych Shqipëria, nie miał łatwego życia w czasach komunistycznej dyktatury Envera Hodży, który pokłócił się z ZSRR, Jugosławią i pozostałymi krajami Układu Warszawskiego. Starał się co prawda utrzymywać przymierze z Chinami, ale po śmierci Mao i ten sojusz wygasł. Albania odizolowała się od całego świata popadała w marazm spotęgowany dodatkowo propagandą strachu swojego ksenofobicznego przywódcy. W obawie ataków z zagranicy budowano dziesiątki tysięcy schronów. Teraz to normalny element albańskiego krajobrazu, zwłaszcza w przygranicznych terenach oraz na wybrzeżu.
Obecnie Albania jest członkiem NATO i aspiruje do Unii Europejskiej. Sporo Albańczyków pracuje za granicą, głównie we Włoszech i Grecji. Kraj się rozwija wysiłkiem jego mieszkańców oraz dzięki kapitałom zagranicznym. Widać to zwłaszcza w stolicy państwa Tiranie, gdzie mieszka ok. 900 tys. osób z 3,2 mln wszystkich obywateli Albanii.