Podróż Rozwiewanie mitów, czyli gdzie ten skansen? (Białoruś 2010) - A dlaczego tam?



2010-06-03

 Na Białoruś?! A po co? Przecież tam prawie nic nie ma. W dodatku nie lubią Polaków. A nie boisz się milicji? Brakowało jeszcze tylko tekstów o siepaczach Łukaszenki, którzy zarzynają turystów na ulicach i zjadają ich serca...

I właśnie z tego powodu zdecydowaliśmy się tam pojechać. Żeby przekonać się, że obraz Białorusi w polskich mediach jest mocno przekłamany, że żyją tam normalni ludzie i że pojęcie skansenu Europy funkcjonuje tylko w głowach ludzi o bardzo wąskim horyzoncie myślowym.

Czy się udało? A jakże... :)

Pomysł wykluł się w naszych (moim i dwóch kolegów) głowach raczej spontanicznie. Rozważaliśmy różne opcje na długi weekend (priorytety: ekonomicznie, niezbyt daleko, ciekawie), aż w końcu padło hasło Białoruś. Czemu nie? Trzy głosy za, zero przeciw, zero wstrzymujących się - jedziemy. Następne dni to przeglądanie netu, kontakt z konsulatem i kiedy procedura otrzymania prawa wjazdu do naszych sąsiadów stała się jasna, złożyliśmy wnioski.

W zasadzie wszystko jest proste, przynajmniej w naszym przypadku tak było. Jedynym utrudnieniem była konieczność podania danych osoby, do której jechaliśmy, ale udało się to rozwiązać dzięki wspaniałomyślności człowieka znalezionego na Hospitality Club, który podał nam swój adres. Zgodnie z przypuszczeniami okazało się, że nikt tego nie sprawdza i czuję, że przy podaniu fikcyjnych danych też dałoby się wjechać.

Wiza kosztowała 25 EUR + 18 PLN za obowiązkowe ubezpieczenie w TU Europa. Czas wydania wizy: 3-5 dni.

Kiedy już mogliśmy cieszyć wzrok widokiem wizy wklejonej do paszportu, pozostały sprawy organizacyjne. Orientacyjnie określiliśmy trasę, zakładając, że wszystko jest elastyczne i w razie konieczności będziemy ją modyfikować. Zebraliśmy nieco namiarów na przydatne miejsca typu hotel/kwatera i - ruszamy! 

Z góry zastrzegam, że poniższe jest oparte na subiektywnych wrażeniach i doznaniach piszącego te słowa, który mimo permanentnego zachowywania czystości umysłu i stanu pełnej świadomości, mógł czegoś nie dostrzec bądź niewłaściwie zinterpretować :)